"Po pierwsze rząd nie zgłosił oficjalnej kandydatury Sikorskiego na to stanowisko. Po drugie premier Rasmussen zapewnił mnie w kuluarowej rozmowie, że ma popracie Donalda Tuska i polskiego rządu. Po trzecie notatkę, która trafiła do mojej kancelarii, trudno było potraktować jako stanowisko rządu" - wymieniał Lech Kaczyński argumenty, dla których poparł Rasmussena.
>>> Dwa zdania Sikorskiego to nie instrukcja
Dodał jednak, że stwierdzenie Rasmussena o poparciu polskiego rządu było przerysowane. "Notatka z rozmowy Tuska z premierem Danii zamykała pole dyplomatycznej gry, bo nie było tam żadnych niewiadomych. A jak nie ma niewiadomych, to nie ma gry" - podkreślił prezydent.
>>> Kaczyński: Ten rząd nie ma honoru
Skrytykował też politykę zagraniczną prowadzoną przez Radka Sikorskiego. "Nie biorę za to odpowiedzialności. Przed wręczeniem nominacji Sikorskiemu odbyłem na jego temat bardzo długą rozmowę z premierem Tuskiem" - przypomniał Kaczyński.
>>> Śpiewak: Po szczycie NATO jestem przerażony!
Prezydent odniósł się też do rozmowy, jaką w trakcie podróży na szczyt NATO odbył z szefem MSZ. "W istotnej kwestii Sikorski wypowiedział dwa zdania. Za to pokazał niezwykłą umiejętność opowiadania dowcipów" - oznajmił prezydent.
Sikorski zapewniał, że przekazał prezydentowi instrukcje dotyczące szczytu, a kiedy je przekazywał, patrzył prezydentowi prosto w oczy. "Patrzenie innym mężczyznom w oczy nie jest tym, co mnie fascynuje" - skomentował to oświadczenie ministra Lech Kaczyński.