Z wnioskiem o wezwanie ministra na posiedzenie komisji sprawiedliwości wystąpili posłowie PiS Arkadiusz Mularczyk i Beata Kempa. Zbulwersowało ich powierzenie Pruskiemu prestiżowego stanowiska wicedyrektora kadr w ministerstwie.

Reklama

Zareagowała też Katarzyna Szeska, rzeczniczka prasowa Czumy. Na stronach internetowych resortu zaprzeczyła naszym informacjom. Tymczasem informacje o aktywności Pruskiego w stanie wojennym są dostępne na internetowej witrynie www.13grudnia81.pl - nadzorowanej przez IPN.

>>>Zobacz stronę IPN o prokuratorze Pruskim

Wynika z nich, że prokurator w 1982 r. doprowadził do skazania na dwa lata więzienia Mariana Muchy za organizowanie spotkań "Solidarności" oraz "posiadanie bibuły". Oskarżał także Krzysztofa Mazurskiego za "kontynuowanie działalności NSZZ <Solidarność>".

Reklama

Opisaliśmy incydenty z lat 2005 - 2006 z udziałem prokuratora, po których śledczy z prokuratury w Zielonej Górze chcieli postawić Pruskiemu zarzuty. Badali oni doniesienie strażników miejskich z Wrocławia, którzy twierdzą, że Pruski groził im zwolnieniem z pracy, gdy ci zatrzymali go zataczającego się na jednym z wrocławskich placów oraz za potrącenie autem kobiety. Skąd wiadomo, że ci prokuratorzy chcieli stawiać Pruskiemu zarzuty? Z odpowiedzi, jakie przysłała DZIENNIKOWI rzecznik ministra Andrzeja Czumy.

Katarzyna Szeska stwierdziła, że w związku z oba wydarzeniami prokuratura z Zielonej Góry wnioskowała o uchylenie Pruskiemu immunitetu. A to oznacza, że śledczy mieli dla niego gotowe zarzuty. W sprawie strażników miejskich sąd dyscyplinarny dla prokuratorów nie zgodził się uchylić Pruskiemu immunitetu. A w sprawie wypadku samochodowego zdanie niespodziewanie zmienili sami prokuratorzy i wycofali wniosek o uchylenie Pruskiemu immunitetu. A z kolei oznacza, że śledczy mimo że mieli gotowe zarzuty dla Pruskieg, sami wycofali się z walki.

>>>Oto dowód, że Pruski oskarżał opozycjonistów

Reklama

DZIENNIK opisał także sprawę z jesieni 2001 roku. Pruski był wtedy wiceszefem Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu. Wziął udział w szkoleniu finansowanym przez Unię, a prowadzili je doświadczeni sędziowie z Francji w ośrodku "Rzemieślnik" w Broku nad Bugiem. To oni zszokowani zachowaniem trzech uczestników kursu donieśli Ministerstwu Sprawiedliwości o głośnej, pijackiej imprezie. Napisaliśmy, że Pruski, który był w tej trójce, zapłacił stanowiskiem. Ale rzecznik Szeska temu zaprzeczyła: "Pruski NIE uczestniczyl <w głośnej pijackiej imprezie>. Odwolanie go z pełnienia funkcji zastępcy wrocławskiego prokuratora apelacyjnego NIE miało związku z rzekomymi incydentami mającymi miejsce na szkoleniu" - napisała rzecznik na stronie internetowej resortu.

Jednak DZIENNIK ustalił, że odwołanie Pruskiego z funkcji wiceszefa wrocławskiej apelacji nastąpiło właśnie po słynnym szkoleniu. A sprawą zajął się także prokuratoski rzecznik dyscyplinarny z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.