Na zamówienie rządu powstanie spot telewizyjny i trzy radiowe. Urząd Komitetu Integracji Europejskiej zlecił ich realizację agencji reklamowej, która przedstawiła już wstępne projekty. W mediach mają pojawić się w maju. "Będą zachęcać do głosowania, bez jakichkolwiek konotacji politycznych" - zapewnia Mikołaj Dowgielewicz, szef UKIE. Reklamówki radiowe mają też przypominać, że jesteśmy w UE od 5 lat, i pokazywać, co by było, gdyby Unia nie istniała.

Reklama

Dlaczego rządowi zależy na przekonaniu Polaków do głosowania w eurowyborach? Według ostatnich badań jedynie 13 proc. Polaków deklaruje, że pójdzie do urn. To najniższy wynik w całej Europie. Na wysokiej frekwencji zależy szczególnie politykom Platformy, która ma duży elektorat, wysokie szanse na zwycięstwo w sondażach i jasno wyznaczony cel - zdobycie połowy przysługujących Polsce mandatów.

"Jeśli do urn pójdzie mało osób, to niczego się nie da przewidzieć. Jest wielkie ryzyko, że do głosu dojdą np. jakieś skrajne siły" - przyznaje jeden z polityków PO.

>>>"Eurowybory to konkurs piękności"

Nie tylko rząd chce zachęcać do udziału w wyborach. Polską wersję kampanii przygotowuje też warszawskie biuro Parlamentu Europejskiego. A Komisja Europejska już zaczęła przekonywać Polaków. Na jej zlecenie powstała kampania "Can you hear me Europe?/Halo, Europo, słyszysz mnie?", którą w 27 krajach prezentuje młodzieżowa stacja MTV. Widzowie z Polski zobaczą w niej spoty znanych artystów, m.in. zespołu Depeche Mode.

Reklama

Muzycy opowiadają, że kiedyś byli postrzegani jako zespół brytyjski, a teraz jako europejski. Ich zdaniem to pozytywna zmiana. W ten sposób chwalą ideę wspólnej Europy.

"Kampania ma trafić do młodych ludzi, edukować ich, a także zmobilizować do udziału w wyborach" - mówi Małgorzata Rybak-Dowżyk, PR manager MTV Networks Polska. 30 kwietnia w trzech miastach: Berlinie, Mediolanie oraz Pradze, młodzi Europejczycy oddadzą wielki wspólny okrzyk "Can you hear me Europe?".

Czy spoty nawołujące wyborców do głosowania odniosą skutek? Nie wiadomo, ale narobią sporo zamieszania. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi w 2007 r. TVP zdjęła filmik „Zmień kraj. Idź na wybory”, bo jej władze uznały, że zdanie: zmień kraj szkodzą rządzącemu wtedy PiS. Politycy tej partii obwiniali później prezesa Andrzeja Urbańskiego, że za późno zareagował na reklamówki.