Do hali Międzynarodowych Targów Poznańskich zjechało ok. 1200 członków Sojuszu. Momentami można było odnieść wrażenie, że nie słowa były najważniejsze, ale oprawa. Miało być w amerykańskim stylu - hucznie i kolorowo. I było. Działaczy SLD i Unii Pracy przed konwencją rozgrzewał grający na żywo zespół - Big Band. Hala zamieniła się w morze balonów z logo SLD i UP.

Reklama

Pierwsze przemówienie należało do Grzegorza Napieralskiego. Było widać, że jest spięty. Momentami łamał mu się głos. Ale był przygotowany. Nad przemówieniem lider Sojuszu pracował kilka dni. Nie sam - w przygotowaniu twardych tez i wyszukiwaniu tematów pomagali mu współpracownicy.

>>>Depeche Mode zachęci nas do głosowania

Napieralski w sobotę wiedział, co chce powiedzieć i na co czekają jego ludzie. Jednak już na wstępie, jak zauważa Józef Oleksy, szef SLD zaliczył wpadkę. "Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski podpisali traktat akcesyjny. Członkostwo Polski w Unii Europejskiej stało się faktem. Tamta data zmieniła Polskę na wiele, wiele lat, ale warto pamiętać, kto tego dokonał" - mówił Napieralski. A Oleksy krytykuje: "Traktat podpisał Miller i szef MSZ, a nie Kwaśniewski. Napieralski popełnił błąd historyczny!"

Szef Sojuszu zaatakował też PiS i PO. Stwierdził, że gdyby to oni pięć lat temu byli u władzy, Polska nie miałaby co o Unii marzyć. "Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby wtedy, kiedy negocjowaliśmy wejście Polski do UE, premierem był Donald Tusk, ten z Platformy Obywatelskiej. Ten premier Donald Tusk, który woli zagrać w piłkę, niż być na sejmowych głosowaniach" - ironizował szef SLD.

Później przemawiali Wojciech Olejniczak, szef Partii Europejskich Socjalistów Poul Rasmussen, Marek Siwiec, Jolanta Szymanek-Deresz i Jerzy Szmajdziński.

Aż wreszcie na scenie pojawił się po raz drugi Napieralski. Lecz tym razem nie sam, lecz z córkami: dwuletnią Olą i pięcioletnią Alą. To było zaplanowane. Ale była też nieplanowana niespodzianka. Napieralski został na chwilę wybity z rytmu, gdy jego młodsza córka, którą trzymał na rękach, zaczęła bawić się mikrofonem i próbowała rozłożyć go na części. Rodzinnego występu Napieralskiemu wyraźnie pozazdrościł szef Unii Pracy Waldemar Witkowski. I też postanowił pokazać się na scenie ze swoją córką Wiktorią.

Reklama

>>>SLD do Polaków: Na kryzys - fiesta

Punktem, który miał rozładować atmosferę, był też występ tancerzy z zespołu Promyczki w rytm muzyki latynoamerykańskiej. Postawienie na mniej znany zespół, a nie na gwiazdy, wynikało z oszczędności.

W drugiej części konwencji przemówień miało już nie być. Zaplanowano jedynie krótką prezentację liderów list do europarlamentu. "Ale Joannie Senyszyn i Piotrowi Gadzinowskiemu jakimś cudem udało się dorwać do mikrofonu i powiedzieć kilka zdań" - śmieje się jeden z uczestników konwencji. A inny dodaje: "Tak się rozkręcili, że prowadzący musiał im wyłączyć mikrofon."

Hucznej biesiady po zakończeniu konwencji nie było. Szef SLD od razu odjechał do swojego rodzinnego Szczecina.Nie było też przesłania od premiera Hiszpanii Jose Zapatero. Nagrania nie dało się przesłać internetem. Ma być puszczone przy następnej okazji.

Politycy lewicy zapewniają, że kolejne imprezy będą równie widowiskowe. Na środę SLD planuje np. telekonferencję z Markiem Siwcem, który będzie w Strasburgu. Partia będzie chwaliła się przygotowaną specjalnie na eurowybory stroną internetową.

Według sondażu CBOS z 6 kwietnia SLD i Unia Pracy mogą liczyć w eurowyborach na 10 proc. głosów.