Grzegorz Osiecki: Czego rząd oczekuje od prezydenta? Chcecie, żeby prezydent pojechał i powiedział na szczycie: podpisałem traktat lizboński?
Mikołaj Dowgielewicz*: Ja mam taką nadzieję, że po dyskusji na Radzie Europejskiej pan prezydent przekona się, że obawy Irlandczyków zostały wzięte pod uwagę i w związku z tym jego obawy dotyczące nacisków na Irlandię nie będą zasadne. I wtedy zdecyduje się na podpisanie dokumentu.

Reklama

Ale ze strony PO wyciszyły się głosy o konieczności podpisania traktatu, a premier wręcz mówi, że stanowisko Lecha Kaczyńskiego jest znane i nie ma sensu tego tematu podnosić?
Tak. Rząd ma w tej sprawie swoje stanowisko, stanowisko prezydenta też jest znane. Nie ma powodu, byśmy teraz traktowali to jako problem w polityce wewnętrznej. Najważniejsze, by Irlandczycy mieli podstawy do pozytywnego głosowania za traktatem, gdy odbędzie się drugie referendum w październiku. Po to gwarancje dla nich mają być przyjęte na obecnym szczycie.

To jaką rolę może odegrać prezydent na dzisiejszym szczycie?
Myślę, że jeśli pan prezydent będzie namawiał posłów frakcji konserwatywnej współtworzonej przez PiS, która będzie liczyła około 40 posłów do poparcia kandydatury Jerzego Buzka, to będzie to fakt pozytywny.

Czyli może być tak, że o wyborze Jerzego Buzka przesądzą głosy Adama Bielana, Zbigniewa Ziobry czy Marka Migalskiego?
Ja przypominam, że to mała frakcja i samych jej głosów nie wystarczy. Do wyborów potrzebne jest wsparcie jednej z dużych frakcji. Joseph Daul, lider EPP zadeklarował, że chciałby takiego porozumienia z socjalistami czy liberałami. Ale teraz trudno przesądzić, jakie wsparcie będzie potrzebne w połowie lipca, gdy parlament będzie dokonywał wyboru.

Reklama

A na ile możemy być pewni, że Jerzy Buzek będzie szefem parlamentu?
Ma na to bardzo wielką szansę.

Buzek już ma przewagę we frakcji, na ile szczyt może wyjaśnić sprawę jego kandydatury?
Stanie się tak, gdyby premier Berlusconi zdecydował o tym, że poprze Jerzego Buzka, na co bardzo liczę. Są dobre powody, w tym roku obchodzimy 20-lecie upadku komunizmu, a Jerzy Buzek otwierał pierwszy zjazd "Solidarności". Mija 5 lat od momentu, jak nowe kraje z tej części Europy weszły do Unii. Jeśli premier Berlusconi się na taki gest zdecyduje, to może dojść do ważnych decyzji.

Może czy dojdzie? Włosi mówią, że im zależy na ich kandydacie.
Nie chcę tworzyć atmosfery oczekiwania na takie decyzje. Bo może się okazać, że to potrwa jeszcze kilka tygodni. Myślę jednak, że finał będzie pozytywny.

Reklama

A Janusz Lewandowski też ma duże szanse?
Na razie skupiamy się na kandydaturze Jerzego Buzka. Czas na stanowiska w komisji przyjdzie później.

A od czego zależy kandydatura Lewandowskiego? Czy nasze silne poparcie dla Barroso na szefa komisji europejskiej przybliży Lewandowskiego do jego funkcji?
Barroso jest świadomy, że Polska wystawi bardzo dobrego kandydata i odgrywa w Unii poważną, pozytywną rolę. Ma też swoje znaczenie, że delegacja PO i PSL będzie jedną z największych w EPP. To powoduje, że możemy liczyć na ważną tekę.

A czy premier rozmawiał z prezydentem o poparciu Barroso przez nową frakcję, którą współtworzy PiS? Będzie mógł powiedzieć szefowi Komisji: Mam dla ciebie głosy w europarlamencie nie tylko PO, ale też 15 szabel z PiS?
Byłoby bardzo dobrze, gdyby Barroso poparł nie tylko PiS, ale też SLD. Decydujące jest to, czy uzyska 369 głosów. Gdyby nie było jednoznacznego wsparcia dla tej kandydatury ze strony dużych frakcji, to oczywiście każdy głos jest ważny.

A miejsce dla Danuty Huebner?
Nie chcę na ten temat spekulować, ta sprawa się wyjaśni wkrótce. Pani komisarz musi wkrótce zdecydować, czy wybiera mandat, czy miejsce w komisji. To pytanie przede wszystkim do Komisji Europejskiej i komisarz Huebner.

Przedwczoraj pana słowa o tym, że Janusz Lewandowski jest polskim kandydatem na komisarza wywołały niemałe zamieszanie. Koledzy z PO mówili, że nadal w grze jest trójka kandydatów. Wyskoczył pan przed szereg?
To wynikało z nieporozumień. Ja nie byłem na tym spotkaniu władz PO z europosłami, bo byłem w Brukseli. Mówiłem o tym w kontekście, gdyby decyzję potrzeba było podjąć teraz, wobec wakatu w obecnej komisji.

*Mikołaj Dowgielewicz, szef UKIE