Jedną z największych sal w Sejmie szczelnie wypełniło ponad 70 posłów, kilkunastu przedstawicieli administracji rządowej, organizacji przedsiębiorców i związkowców. Przedstawiciele związków, nie kryjąc emocji, do końca starali się przekonać posłów do swoich postulatów.

Reklama

>>>Solidarność pozwała Tuska za kłamstwo

"Zgodziliśmy się na wiele ustępstw, bo w czasie kryzysu chcemy stabilizacji zatrudnienia. Ale to, co przedstawia nam rząd, jest parodią stabilizacji" - grzmiał Janusz Łaznowski z NSZZ "Solidarność”. Pretensje do związków mieli pracodawcy. "Wcześniej wiele spraw uzgodniliście z nami, a potem się z nich bez jakichkolwiek wyjaśnień wycofywaliście" - atakował przedstawiciel Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych.

"Solidarność" twierdzi, że pakiet przesłany przez rząd do Sejmu ignoruje osiągnięty w kwietniu kompromis. Między innymi dlatego, że rozszerzył możliwość uelastyczniania czasu pracy na wszystkie przedsiębiorstwa, a nie tylko te dotknięte kryzysem. Związkowcy oczekiwali też wprowadzenia zasady, że po 24 miesiącach każda umowa o pracę zawarta na czas określony zostanie zmieniona w umowę stałą.

Reklama

Zdaniem związkowców obecne propozycje jeszcze bardziej pogarszają sytuację pracowników niemających stałego zatrudnienia. "Solidarność" zarzuca też rządowi cyniczne wykorzystanie kryzysu i rosnącego poczucia zagrożenia wśród pracowników. Pracodawcy obawiają się zaś, że związkowcy przy wsparciu prezydenta zablokują cały pakiet.

Wczoraj rząd stanął po stronie pracodawców. "Stanowisko rządu wobec wszystkich poprawek jest negatywne. Rząd nie zaakceptuje zmian, co do których nie ma zgody społecznej" - oświadczyła na samym początku obrad wiceminister pracy Czesława Ostrowska. A posłowie koalicji PO-PSL zgodnie z jej wytycznymi głosowali przeciw wszystkim poprawkom zgłaszanym przez Przemysława Gosiewskiego (PiS) i Marka Wikińskiego (Lewica) w imieniu związków.

"Tak się dzieje, kiedy zamiast rozumu działa tylko maszynka do głosowania. Będziemy walczyć o popierane przez nas poprawki w Senacie" - mówił DZIENNIKOWI po zakończeniu obrad połączonych komisji Jerzy Langer, wiceszef "Solidarności".

Reklama

Kilka dni temu Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" zapowiedziała, że jeśli parlament nie przyjmie ich propozycji, to związek z innymi centralami rozważy zawieszenie udziału swoich przedstawicieli w wojewódzkich komisjach dialogu społecznego i Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych i jej zespołów branżowych. "Najprawdopodobniej tak zrobimy. Trudno dziś mówić o dialogu społecznym, skoro jesteśmy oszukiwani przez rząd" - powiedział nam Jerzy Langer.

Dlaczego związkowcy mieliby się zdecydować na tak drastyczny krok? Przecież pakiet antykryzysowy uzgadniany był w drodze kompromisu. Najpierw wspólne stanowisko uzgodnili pracodawcy ze związkami, potem ich dialog miał zaakceptować rząd. Ostateczny kształt pakietu antykryzysowego ogłaszał premier w towarzystwie przedstawicieli wszystkich stron. I wychwalał zdolność do kompromisu obu stron. Ten jednak po posiedzeniu komisji stał się nieaktualny.