Politykom postawiliśmy dwa pytania: Czy poszedłbyś walczyć w Powstaniu Warszawskim, gdybyś żył w Warszawie w 1944 roku? A także: Czy podjąłbyś decyzję o wybuchu Powstania, gdybyś był jednym z dowódców Armii Krajowej?

Reklama

"...Myślę, że bym poszedł" - odpowiada na pierwsze pytanie Sławomir Nitras, rozważając wcześniej argumenty "za" i "przeciw". Znacznie bardziej waha się jednak, gdy pytamy go o to, czy zdecydowałby o wybuchu powstania. "Dziś wiemy, że Powstanie zakończyło się klęską, a z perspektywy czasu każdą klęskę łatwo ocenić jako niepotrzebną walkę. Ale wtedy, nie było to takie jednoznaczne. Były przecież duże szanse na zwycięstwo" - mówi Nitras.

>>>Powstanie to: Zbrodnia! Śmierć! Głupota!

Bardziej zdecydowany jest Paweł Poncyliusz, poseł PiS. "Na pytanie pierwsze moja odpowiedź jest jak najbardziej twierdząca. Myślę, że w tamtym czasie, każdy kto czuł się Polakiem i mieszkał w Warszawie, szedł do Powstania. Gdybym miał tych dwadzieścia parę lat, nie miał rodziny, nie miał za wiele do stracenia, tym bardziej bym poszedł" - dodaje Poncyliusz.

Reklama

Czy przydałby się w walce? "W Powstaniu byli potrzebni i ci, którzy strzelali i ci, którzy nosili informacje. Proszę też pamiętać, że to był inny czas, okres Dudziestolecia Międzywojennego. Ludzie przygotowywali się też do walki przez okres okupacji. Czy ja bym się przydał? Myślę, że każde ręce się wtedy przydawały" - mówi Poncyliusz.

"Co bym zrobił, gdybym był we władzach AK? To o wiele trudniejsze pytanie... Hm... nie wiem. Dużo zależałoby od tego jakie byłyby dane. Dziś wiemy dobrze, że plan "Burza" zakładał odbieranie władzy Niemcom w miastach poza Warszawą, która początkowo nie była nim objęta. Natomiast pojawiły się okoliczności zachęcające. Propaganda sowiecka, która namawiała do rozpoczęcia walki i nagłe wycofywanie się Niemców. Wydawało się, że to nie jest zbyt trudne, żeby Warszawę odbić. Nie byłbym przekonany, ale też nie mówię, że takiej decyzji bym nie podjął na bazie danych, które wtedy spływały' - mówi Poncyliusz.

"Na pewno walczyłbym" - mówi Arkadiusz Mularczyk i dodaje, że przy podejmowaniu takiej decyzji liczy się przede wszystkim "duch". "Co do drugiego pytania, konsekwencje wybuchu Powstania na pewno były olbrzymie, nie tylko dla Warszawy, ale myślę, że podjąłbym decyzję o walce. To były inne czasy. Kilka lat niewoli, setki tysięcy zamordowanych, wywiezionych. W ludziach kipiał gniew. Rodziła się potrzeba zrzucenia niewoli i walki o wolność."