Giertych jest przeciwko teorii ewolucji, ponieważ - jak tłumaczy - jest sprzeczna z wizją powstania świata opisaną w Biblii, czyli tzw. teorią kreacjonistyczną. Według niej to Bóg stworzył człowieka. I, jak wyjaśnia Giertych, pochodzimy od Adama i Ewy, a nie od małpy, jak chciał udowodnić Darwin - ojciec teorii ewolucji.

Dlatego właśnie profesor biologii i były kierownik zakładu genetyki PAN uważa, że to rodzice powinni decydować, czy dziecko usłyszy w szkole o Darwinie, czy też nie. Bo oni wiedzą lepiej, co jest dla dziecka dobre. Tą opinią eurodeputowany LPR wzburzył naukowców obecnych w Parlamencie Europejskim. Zwłaszcza że - jak mówi "Życiu Warszawy" dr Marcin Ryszkiewicz, autor książek o ewolucji - "ewolucja to żadna teoria, tylko fakt naukowy". I nie można mu tak po prostu zaprzeczyć.

Konflikt nauki z wiarą nie trwa od dziś. Na całym świecie są miliony ludzi, dla których ewolucja i kreacjonizm to dwie sprzeczne teorie. Ale sam Kościół je pogodził. Jak? Wizję ze Starego Testamentu traktuje się czysto symbolicznie. Czyli: człowiek rozwijał się kilka milionów lat, a nie siedem dni. I nie kierował tym przypadek, a Bóg. Obie strony - naukowcy i księża - nie są do końca z tego zadowolone. Ale na razie nie znamy ostatecznego wyjaśnienia, więc lepsze to niż nic.