"Przypisano mi różne złe intencje i złe postawy w stosunku do Kościoła. Jest to fałsz. Nie istnieje żadna dowodząca tego dokumentacja, poza słowami funkcjonariusza, który po swojemu widział moją osobę i całą sprawę" - napisał w oświadczeniu abp Wielgus (zobacz pełną treść oświadczenia).

Jak dodał, nie chce się usprawiedliwiać. "Wiem, że nie powinienem utrzymywać żadnych relacji ze służbami PRL. Żałuję tego bardzo, że w ogóle podjąłem wyjazdy zagraniczne, które te kontakty spowodowały. Wydawało mi się jednak wówczas, że moim obowiązkiem jest prowadzenie wartościowych badań naukowych i kształcenie się dla dobra Kościoła" - tłumaczy się abp Wielgus.

A ma się z czego tłumaczyć. Komisja Historyczna Episkopatu nie ma wątpliwości - duchowny donosił SB. "W dokumentacji IPN zachowały się opinie funkcjonariuszy wywiadu PRL odnoszące się do materiałów SB, które pośrednio wskazują, że działalność ks. Stanisława Wielgusa w środowisku lubelskim mogła wyrządzić szkody różnym osobom z kręgu Kościoła" - głosi komunikat komisji (zobacz pełną treść komunikatu).

"Istnieją liczne, istotne dokumenty potwierdzające gotowość świadomej i tajnej współpracy ks. Stanisława Wielgusa z organami bezpieczeństwa PRL. Z dokumentów wynika również, że została ona podjęta" - pisze komisja.

"Nie zachowały się jednak dowody bezpośrednie działalności wywiadowczej Stanisława Wielgusa" - zastrzegł od razu rzecznik Episkopatu i komisji, ks. Józef Kloch.

Dodał, że wszystkie materiały Komisja przekaże teraz Watykanowi. Bo ten - jak zapewnia Instytut Pamięci Narodowej - nie wystąpił jeszcze o żadne dokumenty. Watykan wciąż milczy, dziennikarzy pytających o komentarz odsyła do oświadczenia z grudnia, w którym poparł arcybiskupa Wielgusa.

"Kłamał, twierdząc, że nigdy nie współpracował. Trudno wierzyć osobie, która notorycznie kłamie" - oburzał się katolicki publicysta Tomasz Terlikowski, poproszony przez TVN24 o gorący komentarz. "Liczy się dla niego wyłącznie własna kariera. Dobro Kościoła nie ma znaczenia" - grzmiał Terlikowski.

"Nie można mieć wątpliwości, że ks. Stanisław Wielgus był tajnym współpracownikiem wywiadu PRL. Dokumenty bezpieki nie są sfałszowane" - stwierdził wprost prof. Andrzej Paczkowski, który na prośbę Rzecznika Praw Obywatelskich badał teczkę duchownego.

Stanowisko obu komisji - kościelnej i RPO - są zbieżne. Obie zgodnie uznały, że abp Stanisław Wielgus był agentem. Ale te informacje nie zrobiły na duchownym wrażenia. Dziś o godz. 16 arcybiskup w domu biskupów warszawskich ma przyjąć urząd metropolity warszawskiego. Potwierdza to kuria.

Reklama



Wszystkie dokumenty z esbeskiej teczki Stanisława Wielgusa (dzięki uprzejmości "Gazety Polskiej"):
- część I [archiwum ZIP, 3MB]
- część II [archiwum ZIP, 4MB]
- część III [archiwum ZIP, 5MB]