"Już w czerwcu ubiegłego roku otrzymałem sensacyjny news, że jestem przeciwny lustracji dlatego, iż znaleziono informacje w IPN na mój temat i że zostaną one opublikowane, gdy tylko zakończy się papieska pielgrzymka" - opowiada abp Życiński Katolickiej Agencji Informacyjnej.

"Po zakończeniu pielgrzymki nic nie ukazało się jednak w prasie. Zaczęły natomiast dochodzić z Krakowa wiadomości w formie przekazywanych z ust do ust niedyskrecji. Informowały one, iż podobno zostałem zarejestrowany jako <Filozof>" - dodaje hierarcha.

Jak wyjaśnia, nie czekał z tym ani chwili. "29 czerwca ubiegłego roku upoważniłem jednego ze znanych i cenionych historyków do przeprowadzenia niezbędnej kwerendy w mych aktach i opublikowania jej wyników w materiałach IPN" - tłumaczy. Ostatnio jego dokumenty badała Komisja Historyczna Episkopatu.

"Z tego co się orientuję do tej pory niewiele znaleziono" - dodaje abp Życiński, choć jak twierdzi, SB wielokrotnie go testowała.

"Nigdy wśród zmieniających się esbeków nikt nie podjął w rozmowie ze mną wątku współpracy i nie sformułował podobnej propozycji. Raz natomiast usiłowano mi wręczyć prezent" - wspomina. "Podając paszport na wyjazd do USA, funkcjonariusz, podpułkownik Alojzy Perliceusz, dołączył kolekcję kryształowych kieliszków tłumacząc, że będzie to prezent dla mych amerykańskich przyjaciół. Odpowiedziałem mu, że kieliszki nie stanowią dla nikogo z mych bliskich artykułu pierwszej potrzeby i wyraziłem oburzenie. W odpowiedzi usłyszałem: <Nie ma się co oburzać, bo my chcieliśmy tylko przetestować, jak się Ksiądz będzie zachowywał>" - opowiada duchowny.