Arcybiskup Dziwisz zastanawia się w rozmowie z dziennikarzem włoskiej gazety "Avvenire", dlaczego informacje o księżach-agentach wychodzą na światło dzienne i komu może zależeć na podkopaniu autorytetu Kościoła. "Sytuacja ta byłaby nie do pomyślenia za pontyfikatu Jana Pawła II" - zauważa. "Może ktoś chce uczyć biskupów, jak mają postępować?" - zastanawia się.
Jak twierdzi metropolita krakowski, doszło do wielkiego lustracyjnego zamieszania. Pomylono pojęcia, rodzaje współpracy z bezpieką, bezpodstawnie oskarżono wielu duchownych. "W wielu przypadkach chodziło o kapłanów, wzywanych przez SB. Nie mogli się wymówić od tych rozmów, jeśli chcieli dostać zezwolenie na budowę czy remont kościoła. Nie uważam jednak, aby ten rodzaj kontaktów można było uznać za kolaborację" - tłumaczy.
Ale od razu dodaje, że arcybiskup Stanisław Wielgus dobrze zrobił, rezygnując ze stanowiska metropolity warszawskiego. "Nie było innego wyjścia z zaistniałej sytuacji" - przyznaje arcybiskup Dziwisz.