Jan Rokita jest szefem "gabinetu cieni" Platformy, czyli takiego niby-rządu, który w każdej chwili może zająć miejsce tego właściwego, tworzonego przez koalicję rządzącą. Ale wychodzi na to, że polityk kraj chce naprawiać zupełnie sam.
Julia Pitera, minister sprawiedliwości w tym nieformalnym gabinecie PO, powiedziała w rozmowie z TVN24, że nic nie wiedziała o planach prezentowania programu. A o konferencji prasowej, na której polityk ogłosił swój ośmiopunktowy plan, dowiedziała się dopiero z telewizji. "Chyba - podkreślam - chyba władze partii nie zatwierdziły tego dokumentu" - dodała.
Sama Pitera dostała informację o wszystkim dopiero w ostatniej chwili. "Dokument otrzymałam mailem wczoraj po południu" - mówiła - "Był dołączony do bardzo miłego listu od Rokity, ale w liście nie było wzmianki o konferencji prasowej". Dodała jednak, że nie jest urażona zachowaniem Rokity, bo "nie jest małostkowa".
Nieoficjalnie politycy PO mówią, że po tym jak stosunki między Donaldem Tuskiem a Rokitą się ochłodziły, Rokita "gra na siebie".
Program naprawy państwa przedstawiony przez Rokitę zawiera osiem punktów. Zakładają one m.in. usprawnienie procesu uchwalania ustaw, ograniczenie immunitetu sędziowskiego i zmianę sposobu powoływania i pracy sędziów - tak, by byli pod kontrolą obywateli.
Program przewiduje też reformę prokuratury: m.in. zwiększenie samodzielności prokuratorów, by nie byli poddawani naciskom politycznym. Zakłada też, że urzędnicy powinni ponosić indywidualnie konsekwencje swoich szkodliwych dla obywateli decyzji.
Proponuje też m.in. wprowadzenie ulg podatkowych, likwidację biurokracji w oświacie i reformę służb mundurowych. Zakłada też oczyszczenie środowiska politycznego - ograniczenie przywilejów władzy i zwiększenie jej odpowiedzialności.