Tymczasem opozycja ostro krytykuje naszą nieobecność na konferencji. Jan Rokita z PO powiedział w "Siódmym dniu tygodnia" w Radiu Zet, że PiS prowadzi "defensywną politykę zagraniczną". "Taka polityka polega na tym, że jest mało inicjatyw i zaangażowania Polski w rozwiązywanie problemów międzynarodowych, a raczej koncentracja na polityce wewnętrznej" - stwierdził.

Według szefa SLD Wojciecha Olejniczaka nieobecność Polaków w na konferencji to bardzo poważny błąd. "Jeżeli nie ma przedstawiciela Polski w Monachium, to oczywiście rozmawia się o tarczy antyrakietowej, ale bez naszego udziału" - mówił.

Prezes PSL Waldemar Pawlak podkreślił, że gdyby nasi politycy pojechali do Niemiec mogliby tam odbyć ciekawe, nieformalne rozmowy na temat tarczy.

Szef klubu PiS Marek Kuchciński bronił się, że w wyjeździe przeszkodził "zbieg ważnych wizyt", m.in. przyjazd szefa Komisji Europejskiej Jose Barroso do Polski. Dodał, że w Monachium i tak nie było planowane żadne wystąpienie przedstawiciela Polski. Choć, jak dodał, byłoby lepiej, gdyby minister obrony narodowej Radosław Sikorski podał się do dymisji "trochę później". Sikorski miał reprezentować Polskę na szczycie, ale kilka dni wcześniej podał się do dymisji.

Kuchciński dodał, że gdyby do Monachium pojechał wysoki rangą przedstawiciel naszego kraju, musiałby zareagować na to, że prezydent Rosji zaatakował USA. "Tam trzeba byłoby trzasnąć ręką w stół" - powiedział.