Po roku 1990 w administracji państwowej i handlu zagranicznym WSI miały 2,5 tys. współpracowników i oficerów. "Wojskowe Służby Informacyjne działały dla samych siebie" - mówił prezydent Kaczyński, często używając słów "zaskakujące" czy "zadziwiające". Opisywał tymi przymiotnikami ingerencje wojskowych służb w dziedziny życia, w które angażować się nie powinny.

Prezydent mówił o handlu bronią, obrocie alkoholem, obsadzeniu agentami firm, ośrodków polonijnych czy fundacji. Według Lecha Kaczyńskiego, szczególnie istotne było zdobywanie wpływów w mediach. "Osobiście sądzę, że między tą ilością faktów, które udało się wykazać, w oparciu o materiały zachowane, a rzeczywistą ilością istnieje olbrzymia dysproporcja" - mówił prezydent.

Prezydent dodał, że jak na tak istotną służbę jak WSI, miała ona wyjątkowo mało sukcesów. Co więcej, zauważył, że w wielu przypadkach służby nie podejmowały działań i wygląda na to, że robiły to specjalnie.

Lech Kaczyński podkreślił, że przypadki związane z działalnością WSI za granicą zostały właściwie pominięte w raporcie ze względów - jak to określił - oczywistych. Opisano tylko jedną taką operację - ze względu na jej skandaliczny charakter. Pod kryptonimem Zen kryje się akcja zdobywania pieniędzy pod pozorem działań, które miały przynieść bardzo istotne rezultaty.

Według prezydenta, prace nad raportem będą jeszcze trwały do lata tego roku. Antoni Macierewicz, który dokument przygotował, potwierdził, że będzie jeszcze badał wątki, które w opublikowanym raporcie już się znalazły. I prezydent, i minister zastrzegli, że lista nazwisk, które się w nim znalazły, może się jeszcze powiększyć.