Kardynał Franciszek Macharski - były metropolita krakowski, rozpracowywany m.in. przez swojego szwagra, byłego stalinowskiego sędziego Juliana Haraschina. "Choć kard. Macharski nie wiedział o podwójnego roli swojego szwagra, to jednak (...) nigdy go nie dopuszczał do najbardziej poufnych spraw kościelnych" - pisze o tej sprawie ks. Isakowicz-Zaleski w książce "Księża wobec bezpieki".
Jak bezpieka werbowała ks. Macharskiego? Gdy w 1950 roku Kościół wysyłał go na studia do Szwajcarii, władze odmówiły mu wydania paszportu. UB próbowała wtedy zmusić duchownego do współpracy w zamian za zgodę na wyjazd. "Ksiądz młody, uzdolniony, jednocześnie słabo jeszcze uodporniony na odpowiednio zastosowany nacisk" - tak ks. Macharskiego opisywał oficer, który zajmował się tą sprawą. Macharski jednak nie dał się złamać.
Kardynał Andrzej Maria Deskur - przyjaciel Jana Pawła II i były przewodniczący papieskiej Rady ds. Środków Przekazu Społecznego. SB przez 18 lat próbowała złamać go i uczynić z niego swój kontakt informacyjny.
Biskup Tadeusz Rakoczy - ordynariusz bielsko-żywiecki. Bezpieka chciała przeciągnąć go na swoją stronę jeszcze w 1961 roku, gdy studiował w seminarium. Po raz drugi agenci proponowali mu współpracę w 1970 roku, po tym jak ks. Rakoczy wyjechał na studia do Rzymu.
Biskup Wacław Świerzawski - emerytowany były ordynariusz diecezji sandomierskiej. SB werbowała go od czasu, gdy w 1957 roku został duszpasterzem akademickim w Krakowie. Nadała mu nawet pseudonim - Kapelan. Duchowny jednak zdecydowanie odmówił zostania agentem.
Biskup Jan Szkodoń - biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej, przewodniczący Komisji "Pamięć i Troska". SB interesowała się nim jeszcze od połowy lat 60., gdy studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Oficerowie próbowali go potem werbować przy wydawaniu i odbieraniu paszportu. Duchowny jednak się nie złamał.
Biskup Kazimierz Nycz - ordynariusz koszalińsko-kołobrzeski. Esbecy kilka razy namawiali go na współpracę. Pierwszy raz po tym, jak ks. Nycz ukończył seminarium. Bezpieka liczyła, że będzie donosił na swego proboszcza. "Zwolennik linii Wojtyły" - tak pisali o nim oficerowie. Drugi raz inwigilowano go w 1978 roku, gdy rozpoczął studia doktoranckie na KUL-u.
SB dała sobie spokój dopiero w 1986 roku, po stanowczym proteście duchownego, że nie życzy sobie dalszego nachodzenia.