Organizatorzy "Marszu dla Życia" liczą, że 28 marca pod Sejmem może zebrać się nawet kilkadziesiąt tysięcy zwolenników zmian w konstytucji. Do inicjatywy Radia Maryja dołaczyła się Liga Polskich Rodzin. Wcześniej Liga planowała zorganizowanie takiego marszu 2 kwietnia.

"To swego rodzaju pielgrzymka, zaczniemy mszą świętą o godz. 12 w kościele św. Aleksandra" - mówił związany z toruńską rozgłośnią europoseł Witold Tomczak. "Potem pójdziemy pod Sejm, będziemy się modlić i prezentować nauki Ojca Świętego, potem ruszymy pod siedzibę premiera, całość zakończymy Koronką do Miłosierdzia Bożego ok. godz. 15 pod Sejmem" - mówił słuchaczom Radia Maryja Witold Tomczak.

Na falach Radia trwa nieustanny werbunek chętnych do wzięcia udziału w demonstracji. Akcję wspomaga "Nasz Dziennik" i telewizja Trwam. Jak mówią organizatorzy pomysł marszu w obronie życia zrodził się podczas wieczornej audycji "Rozmów Niedokończonych". To otwarta formuła programu, gdzie mogą dzwonić słuchacze i wyrażać swoje opinie, bardzo często dzwoni tam sam ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk. "Mamy nadzieję, że polski parlament w obecnym składzie może zagwarantować konstytucyjną ochronę życia i nasz marsz pomoże tym, którzy się wahają" - mówiła europosłanka Urszula Krupa.

Za organizację odpowiadają właśnie europosłowie Urszula Krupa oraz Witold Tomczak, wspomaga ich była lektorka Radia Maryja posłanka Anna Sobecka, obecnie w Ruchu Chrześcijańsko-Ludowym. Środa, 28 marca nie została wybrana przypadkowo. Tego dnia w parlamencie zaplanowano drugie czytanie projektu zmian w Konstytucji, dotyczących ochrony życia.

Największy orędownik zmian, marszałek Marek Jurek z PiS, szuka w Sejmie poparcia dla tego projektu - musi zdobyć 307 głosów, z czym może mieć kłopot, bo na razie jedynie LPR zapowiedziała dyscyplinę klubową podczas głosowania. Zatem targi, namowy i różnego rodzaju naciski będą trwały aż do chwili głosowania. "Gdyby większość słuchaczy z Rodziny Radia Maryja poszła do posłów, którzy się wahają, to byłaby dla nich jakaś pomoc i uśwadomienie im problemu, bo nie mogą jednym przyciskiem zadecydować o życiu" - argumentuje Krupa.







Reklama