Morawiecki wspominał, że nie chodziło o to, że "jakoś fatalnie się czuł". - Wcześniej Służba Bezpieczeństwa "zgarniała mnie" na 48 godzin parę razy. Bałem się, baliśmy się z moją mamą, że zrobią mi psikusa i będę miał co najmniej rok z głowy - mówił w nagraniu.
Leżałem wcześniej w szpitalu i na maturę pojechałem specjalną karetką pogotowia - opowiedział Morawiecki, nie wyjaśniając innych okoliczności tej sytuacji.
Potem wszystko dobrze się złożyło - zakończył z uśmiechem były premier.