Spotkanie zaczęło się spokojnie. Prof. Henryk Samsonowicz, opozycjonista i minister edukacji w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, skrytykował rząd tylko za kształt ustawy lustracyjnej, a nie za sam fakt lustrowania naukowców. Potem jednak wicepremier usłyszał serię zarzutów. Najostrzejszy i najbardziej emocjonalny atak przypuścił konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski. "Jak słucham pana, to słyszę: nieważne prawo, lustracja i tak się dokona. Niezależnie od argumentów prawnych" - nerwy prof. Piotrowskiego wzięły górę. Emocje uspokajała sama rektor UW.

"Niektóre głosy mogę podsumować jednym zdaniem: mówcie, co chcecie, ale my was i tak nie lubimy" - komentował Dorn w odpowiedzi na zarzuty naukowców.

Wicepremier wysłuchał więcej tyrad podobnych do krytyki prof. Piotrowskiego. Ostry atak przypuścił dziekan wydziału prawa prof. Tadeusz Tomaszewski. Zarzucił obecnej władzy instrumentalne traktowanie prawa, "zawłaszczanie" instytucji publicznych, ideologizację stosunków społecznych i gospodarczych, ograniczenie niezależności mediów. Mówił też o niechlujnej legislacji, podważaniu autorytetu sądów, atakach na niezależność Trybunału Konstytucyjnego, nierespektowaniu zasady domniemanej niewinności.

Odwoływał się do prof. Andrzeja Zolla, Marka Safjana, Wiktora Osiatyńskiego, Normana Daviesa, a także publicystki Janiny Paradowskiej czy Naczelnej Rady Adwokackiej. Tomaszewski wytknął też Dornowi mówienie o "wykształciuchach". "Chciałem wyrazić uznanie dla zdolności słowotwórczych pana premiera" - mówił z przekąsem Tomaszewski. Dorn nie pozostał dłużny. Przypomniał, że użył słowa wymyślonego przez Aleksandra Sołżenicyna. Stwierdził też: Kot powinien być łowny, a chłop mowny.

Tomaszewski usłyszał od Dorna krytykę pod swoim adresem: "Miałem nadzieję na rzeczową argumentację, niestety z niczym takim się nie spotkałem. Już nawet św. Tomasz pisał, że odwołanie się do autorytetu jest słabym argumentem i należy go przywoływać w ostateczności".

Dorn bagatelizował profesorskie zarzuty o zagrożeniu podstaw demokracji i ustroju w Polsce. Potem jednak starał się być ugodowy. Ze spokojem przełknął przytoczone przez uczonych słowa Stefana Kisielewskiego o "dyktaturze ciemniaków". Na koniec przyznał, że głosy środowisk akademickich przydadzą się przy konstruowaniu nowelizacji ustawy lustracyjnej, jeżeli zakwestionuje ją Trybunał Konstytucyjny.

Trzy dni temu rzecznik praw obywatelskich Jan Kochanowski zaskarżył niektóre zapisy ustawy lustracyjnej. Skargę złożyli też posłowie SLD. "Zasadności lustracji nie da się podważyć, ale musi się ona odbyć w sposób cywilizowany" - oceniał obecny na wczorajszym spotkaniu rzecznik. "Występuję przeciwko pozbawieniu kogoś prawa do publikacji. To jest absolutnie niedopuszczalne" - zaznaczył Kochanowski.
Mimo wzajemnych złośliwości, ale i wyraźnej niechęci niektórych profesorów spotkanie zostało uznane za udane - takie stanowisko uczestnicy debaty zaprezentowali dopiero po wspólnie zjedzonych sałatkach.

"To była jedna z lepszych i ciekawszych debat i bardzo emocjonalna" - mówiła rektor UW, prof. Katarzyna Chałasińska-Macukow. "Nie chodzi o to, żebyśmy się lubili czy nie lubili. Ważne, byśmy się czuli wzajemnie partnerami i patrzyli raczej w przyszłość niż wstecz" - dodała rektor UW.














Reklama