Wtedy posłowie chcieli wprowadzić specjalne certyfikaty dla niemal wszystkich rzemieślników. Teraz uważają, że egzaminy powinny dotyczyć tylko tych profesji, które mogą mieć wpływ na nasze zdrowie i życie. O jakich zawodach mowa? Tego już zdradzić nie chcą. Może chodzi im o fryzjerkę, która zatnie nas nożyczkami, a może mają na myśli krawca, co źle skroi garnitur, który będzie nas cisnął przy siadaniu? Tak czy inaczej, projekt nowej ustawy posłowie zamierzają złożyć w przyszłym tygodniu w Sejmie. Bo najpierw chcą przyjąć ustawę, a potem ogłosić, kogo ona będzie dotyczyć - donosi "Fakt".

Reklama

Wiadomo jeszcze tyle, że według nowego projektu, forsowanego teraz przez Maciejewskiego, ci rzemieślnicy, którzy mają już przez cech potwierdzone kwalifikacje, czyli są mistrzami czy czeladnikami, już nie będą musieli zdawać żadnych egzaminów.

Poprzedni pomysł, odrzucony po interwencji "Faktu" przez Senat, miał dotyczyć przedstawicieli aż 111 specjalności rzemieślniczych. Wszyscy musieliby zdawać egzaminy w izbach rzemieślniczych. Oczywiście za pieniądze. A byłby z tego całkiem niezły interes, bo według szacunków przed komisjami weryfikacyjnymi musiałoby stanąć co najmniej 100 tysięcy fachowców. Każdy z nich zapłaciłby za egzamin w izbie rzemieślniczej ok. 400 zł. A łatwo policzyć, że w ręce biurokratów z tych izb wpadłoby 40 mln zł.

Posłowie oczywiście tłumaczyli, że nowe przepisy uchronią Polaków przed partaczami, którzy nie znają się na fachu. Ale - zdaniem "Faktu" - to kłamstwo. Bo szybko wyszło na jaw, że poseł Michał Wójcik, który przepychał tę ustawę w Sejmie, sam jest dyrektorem jednej z izb rzemieślniczych. To on razem z kolegami zgarnialiby więc pieniądze za egzaminy. Wtedy "Fakt" uderzył na alarm. A senatorowie pospieszyli z pomocą i zdecydowali, że ustawa nie wejdzie w życie. "Jest gorsza niż ustawodawstwo PRL-u" - grzmiał wtedy senator Piotr Andrzejewski z PiS.

Reklama

Ale ten nowy pomysł wcale nie jest lepszy. Eksperci i na nim nie zostawiają suchej nitki. Adam Ambrozik z Konfederacji Pracodawców Polskich nie ma wątpliwości, że to właśnie umiejętności rzemieślników regulują wolny rynek. "Jeśli ktoś jest dobrym fachowcem, to ma zlecenia, jeśli nie - klienci do niego nie przychodzą" -tłumaczy nam Ambrozik. "Poza tym, nim ustawa zostanie przyjęta należy poznać listę zawodów, których będzie to dotyczyć. Bo przecież posłowie mogą uznać, że zawód szewca też będzie miał wpływ na nasze zdrowie, bo przecież jeśli źle przyklei obcas, klient może się przewrócić i złamać nogę" - dodaje Ambrozik.