Gosiewski w wypowiedzi dla Radia Katowice podkreślił, że obecność polityków na Jasnej Górze to po prostu wyraz poparcia dla słuchaczy Radia Maryja. Ale przewodniczący mszy świętej przed jasnogórskim szczytem biskup Andrzej Dzięga, ordynariusz diecezji sandomierskiej, najczęściej mówił właśnie do nich.
W homilii wezwał do "rozwiązywania polskich problemów w oparciu o moc Ducha Świętego". Nawiązał m.in. do sprawy abp. Stanisława Wielgusa, który po wyjściu na jaw jego współpracy z SB zrezygnował ze stanowiska metropolity warszawskiego. "Ta sprawa na pokolenia wpisze się w historię Polski" - mówił bp Dzięga. Zwrócił się też do samego abp. Wielgusa, którego zapewnił, że wierni są mu życzliwi i modlą się za niego.
Poza tym duchowny mówił też o tym, że trzeba walczyć o ochronę życia od poczęcia, a także porozumieć się ze strajkującymi pielęgniarkami i lekarzami. Ale zaraz dodał, że wobec pracowników służby zdrowia rząd musi przyjąć "właściwą postawę". Jaką? Tego już nie wyjaśnił, polecił tylko modlitwę do Ducha Świętego.
Wcześniej pielgrzymów, słuchaczy Radia Maryja i telewidzów Telewizji Trwam przywitał przeor Jasnej Góry, o. Bogdan Waliczek. "Dzięki Bogu za te dzieła" - powiedział o mediach kierowanych przez ojca Rydzyka. Dodał, że podczas mszy trwać będzie modlitwa o wszystkie media w Polsce, aby "ukazywały prawdę i były uczciwe w przekazywaniu wszelkich informacji".
Gdy o. Waliczek witał członków rządu, rozległy się oklaski, które jeszcze długo nie milkły. "Dziękujemy" - skandowali wierni. W tłumie widać było transparenty, m.in. "Obronimy Radio Maryja - strażnika IV RP".