"Informacje dziennika.pl i <Rzeczpospolitej> są szokujące i nie można nad nimi przejść do porządku dziennego" - mówi nam poseł PiS Jędrzej Jędrych, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych. "Zarzuty są zbyt poważne, aby pozostały bez wyjaśnienia" - tłumaczy.

Jak ujawnił, podczas posiedzenia komisji Zbigniew Ziobro, Zbigniew Wassermann i Mariusz Kamiński podkreślali, że mają naprawdę twarde i mocne dowody, potwierdzające konieczność przeprowadzenia przez CBA operacji specjalnej. "Ze wszystkich wypowiedzi na zamkniętym posiedzeniu komisji wszystko wyraźnie wskazuje na to, że w proceder mógł być zamieszany wicepremier Lepper" - dodaje poseł Jędrych.

Początek operacji nie miał jednak nic wspólnego z osobą Andrzeja Leppera. Jego nazwisko pojawiło się w sprawie dopiero w toku działań CBA - twierdzi szef tego biura. Według informacji dziennika.pl, o tym, że wicepremier może być zamieszany w korupcyjny proceder, agenci CBA dowiedzieli się z podsłuchów, a potem także z zeznań obu aresztowanych. "Dlatego właśnie CBA wzięło na celownik wicepremiera" - opowiada poseł Jędrych.

"Rzeczpospolita" pisze, że Piotr Ryba nie potwierdza słów swojego kompana i odmawia składania wyjaśnień. Obaj zażądali 3 mln zł za załatwienie w resorcie rolnictwa przekwalifikowania 39 hektarów ziemi położonych nad jeziorem Juksty w pobliżu Mrągowa.

Gazeta dowiedziała się też, że Andrzej Lepper już od wiosny był wśród osób rozpracowywanych przez CBA w związku z aferą korupcyjną w Ministerstwie Rolnictwa. Mają to potwierdzać tajne dokumenty znajdujące się w warszawskim Sądzie Okręgowym.

Dziennik.pl już w dniu wyjścia na jaw afery pisał, że zatrzymani przez CBA Piotr Ryba i Andrzej K. mieli powiedzieć, iż Andrzej Lepper i jego ludzie domagali się miliona złotych łapówki za przekwalifikowanie gruntów z rolnych na budowlane. Andrzej Lepper wszystkiemu zaprzecza.