Na jutro Roman Giertych zwołał zarząd LPR. Kierownictwo Ligii porozmawia o tym, co dalej robić po dzisiejszej decyzji Samoobrony. Szef LPR zna już decyzję szefa Samoobrony. Nie chce jednak wcześniej jej zdradzić.
Zanim Lepper pojechał na Radę Krajową Samoobrony, rano spotkał się z Giertychem. O czym dyskutowali? Lider LPR uchylił jedynie rąbka tajemnicy. "Rozmawialiśmy o sprawach politycznych i o sytuacji, która się pojawiła po orzeczeniu Państwowej Komisji Wyborczej" - zaznaczył.
Zdaniem Giertycha kłopoty koalicyjne biorą się nie z problemów Leppera - zamieszanego w aferę korupcyjną w resorcie rolnictwa - a z problemów PiS. Dokładnie - z decyzji Państwowej Komisji Wyborczej, która odrzuciła sprawozdanie finansowe Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli Sąd Najwyższy podtrzyma decyzję PKW, PiS straci milionowe dotacje z budżetu. I to na trzy lata.
"Partia, która nie otrzymuje środków z budżetu, praktycznie nie istnieje" - tłumaczył Giertych. Dlatego - jak twierdzi - przyspieszone wybory to dla PiS jedyne rozwiązanie. Po wyborach decyzja PKW straciłaby moc i partia znów mogłaby liczyć na dotacje.
Jednak premier inaczej widzi tę sprawę. "Decyzja o wcześniejszym zakończeniu koalicji należy do Samoobrony" - tłumaczył wczoraj Jarosław Kaczyński. I jak dodał, ma nadzieję, że na Radzie Krajowej partii Leppera "z krystaliczną przejrzystością zostanie sformułowane stanowisko Samoobrony w sprawie koalicji".
"Jeśli Samoobrona podejmie decyzję o wyjściu - trudno, jeśli nie podejmie - będziemy się zastanawiać, jak to można prowadzić dalej" - podkreślił szef rządu.