Z ustaleń śledztwa, do których dotarł "Wprost" wynika, że Wiśniowska spotykała się pod Sejmem z Piotrem Rybą i Andrzejem Kryszyńskim, głównymi bohaterami afery gruntowej. Od Ryby brała feralne dokumenty dotyczące działki pod Mrągowem, tydzień później oddawała dokumenty Kryszyńskiemu.

Wiśniowska w rozmowie z "Wprost" nie ukrywa, że pośredniczyła w przekazywaniu papierów. Twierdzi jednak, że nie wie, czego dotyczyły. Piotra Rybę znam od dawna, Andrzeja Kryszyńskiego raczej słabo - przyznaje. "Piotr poprosił mnie, żebym odebrała dokumenty od Andrzeja K. Zrobiłam to, bo Piotra nie było w Warszawie. Zwykła koleżeńska przysługa" - tłumaczy.

Na pytanie dziennikarzy tygodnika, dlaczego nie zaprosiła Kryszyńskiego do gmachu Sejmu i dlaczego wymykała się z ważnych głosowań, by spotkać się z nim, nie potrafiła odpowiedzieć.