Jak twierdzi "Wprost", wszystko przez rozdmuchane pensje ludzi Samoobrony zatrudnionych w resorcie. W funduszu płac już brakuje 800 tys. złotych. Co najciekawsze, taka dziura budżetowa powstała tylko w ciągu ostatniego półrocza. Szef gabinetu Leppera na przykład co miesiąc zarabiał prawie 11 tys. złotych. To więcej niż wiceminister.

"Gdybyśmy chcieli utrzymać obecną liczbę etatów, wszyscy urzędnicy musieliby zrezygnować z grudniowej pensji. Po prostu nie starczyłoby pieniędzy" - potwierdza w rozmowie z "Wprost" wiceminister rolnictwa Henryk Kowalczyk.