O dymisji dowiedział się w trakcie urlopu, który właśnie zaczął. "Mam podstawy sądzić, że od maja tego roku sprawdzano moje bilingi oraz pocztę mailową bliskich mi osób. Nie wiem, dlaczego to robiono" - powiedział DZIENNIKOWI Janusz Kaczmarek.

Reklama

Jako główny powód odwołania szefa MSWiA premier Jarosław Kaczyński podał, że Kaczmarek "wprowadził go w błąd" co do pewnych faktów. Jeszcze ostrzej wypowiedział się minister Zbigniew Ziobro podczas pilnie zwołanej konferencji prasowej.

"Prokuratorzy nie mają wątpliwości, że zeznania byłego ministra spraw wewnętrznych, składane pod odpowiedzialnością karną, mijają się z prawdą. Co więcej, te zeznania, inne od ustaleń śledczych, mogą mieć istotne znaczenie dla ustaleń śledztwa w sprawie afery gruntowej" - mówił Ziobro. Minister sprawiedliwości stwierdził też, że Kaczmarek wiedział o akcji CBA.

Z ustaleń DZIENNIKA wynika, że śledczy podejrzewają, iż Janusz Kaczmarek ich okłamał, ponieważ powiedział, że w czwartek spotkał się z prezesem PZU Jaromirem Netzlem. Tymczasem Netzel twierdzi, że tego dnia rozmawiał z Kaczmarkiem najwyżej przez 15 minut i nie w "Marriotcie". "Nie kłamałem. Mówiłem tylko to, co pamiętałem" - twierdzi tymczasem Kaczmarek.

Reklama

Od kilkunastu dni do dziennikarzy docierały sprzeczne informacje na temat podejrzeń wobec niego. Prokuratura opiera swoje podejrzenia wobec Janusza Kaczmarka na analizie nagrań z kamer monitorujących hotel "Marriott" oraz połączeń z telefonów komórkowych z najbliższą stacją przekaźnikową.

Wynika z nich, że w przeddzień finału operacji CBA, w restauracji "Panorama" na 40. piętrze hotelu mieli się spotkać Janusz Kaczmarek, Ryszard Krauze i poseł Samoobrony Lech Woszczerowicz. To wtedy - według podejrzeń prokuratury - miało dojść do przekazania informacji, która spaliła operację CBA.

Kaczmarek i Krauze zaprzeczają jednak, jakoby się spotkali we dwójkę czy z Woszczerowiczem. Ten ostatni od kilku dni nie odbiera telefonu. Śledczy stwierdzili jednak, że Lepper mógł zostać ostrzeżony w piątek rano w Ministerstwie Rolnictwa właśnie przez niego.

Reklama

To zaraz po tym spotkaniu wzburzony wicepremier nakazał jednemu z najwierniejszych swoich żołnierzy - Januszowi Maksymiukowi, by spotkał się z Piotrem Rybą. To współpracownik Leppera, który powołując się na wpływy w Ministerstwie Rolnictwa, obiecał podstawionym agentom CBA załatwić odrolnienie ziemi na Mazurach za łapówkę.

Maksymiuk spotkał się z Rybą przed budynkiem Sejmu, co zarejestrowały kamery przemysłowe. W tym czasie, w jednym z hoteli, wspólnik Ryby Andrzej Kryszyński już liczył pieniądze z łapówki. Kiedy jednak zadzwonił do Piotra Ryby, co z decyzją o odrolnieniu, usłyszał niepokojące - "to nie moja sprawa". Zdenerwowany szybko wyszedł z pokoju i z budki telefonicznej zadzwonił znowu do Ryby. Ten powiedział mu już wprost, że to prowokacja. Operacja "Lepper"została przerwana.

Janusz Kaczmarek - były szef MSWiAGdy ministrem sprawiedliwości był Lech Kaczyński, sprawował funkcję wiceprokuratora generalnego. Zbigniew Ziobro powołał go na szefa Prokuratury Krajowej. Funkcję szefa MSWiA objął po dymisji Ludwika Dorna. Jaromir Netzel - prezes PZU SABył aplikantem mecenasa Wojciecha Jankowskiego, związanego swego czasu z Krauzem. O tym, że prezes największej polskiej firmy ubezpieczeniowej jest w kręgu podejrzeń dotyczących przecieku, napisał "Newsweek".
Ryszard Krauze - właściciel Prokomu,jeden z najbogatszych Polaków."Jestem jego znajomym od 20-25 lat, jeździło się razem na narty, ma się wspólnych kolegów" - mówił o nim Lech Woszczerowicz. Jego córka pracuje w firmie Krauzego. Lech Woszczerowicz - poseł SamoobronyPrzesłuchiwany ws. przecieku przez ABW. Często bywał u szefa PZU SA. To Woszczerowicz odwiedził Leppera rano 6 lipca. Po tej wizycie Lepper poinformował współpracowników o przygotowywanej przeciw niemu prowokacji.