10 lat temu największe partie polityczne przyjęły system finansowania, który praktycznie zablokował wszelkim nowym inicjatywom wejście do parlamentu.

Reklama

Partie, które wprowadzają najwięcej posłów do Sejmu, dostają gigantyczne dotacje. Małe ugrupowania, bez posłów w Sejmie, ani grosza.

Janusz Palikot znalazł na to sposób - donosi "Newsweek". Nie przypadkiem zaczyna polityczną działalność na własny rachunek od stowarzyszenia. W takich organizacjach kontrola nad finansami jest mniej rygorystyczna niż w partii czy fundacji.

Palikot może prowadzić dowolną politykę finansową i zbierać dowolne sumy od dowolnych ludzi. "Forsy trzeba mniej, niż się myśli" - przekonuje w "Newsweeku" Palikot.

Jak wygląda finansowy plan posła? Palikot na stowarzyszenie chce z własnej kieszeni wyłożyć od 3 do 5 milionów złotych. Kolejne pięć milionów zamierza zebrać od swoich sympatyków. Przed wyborami w 2011 roku stowarzyszenie będzie jednak musiało przekształcić się w partię. Do tego czasu za grube miliony Palikot promował będzie swój Ruch Poparcia.

"Partię utworzymy w marcu, jeśli taka będzie wola działaczy" - zadeklarował Palikot.