"Musimy uregulować te sprawy pod względem medycznym i bioetycznym, ale także w kodeksie rodzinnym - każde dziecko, które urodziło się dzięki metodzie in vitro powinno mieć prawo wiedzieć, kto był dawcą komórek. Nie wiążą się z tym prawa alimentacyjne itd., jedynie prawo do wiedzy" - mówiła posłanka.
Podkreśliła, że w jej projekcie powiedziane jest, że nie wolno zarodka niszczyć, ani nie można na zarodku eksperymentować. "Nie chcemy określać liczby zarodków, to zostawiamy lekarzom, mając świadomość, że nauka się rozwija i pojawiają się nowe, coraz lepsze rozwiązania. W dzisiejszych czasach wiemy, że tych zarodków trzeba stworzyć jak najmniej" - powiedziała Kidawa-Błońska.
Jej projekt precyzuje, że korzystanie z in vitro jest dopuszczalne dla małżeństw i par heteroseksualnych, po wyczerpaniu innych dostępnych metod terapeutycznych prowadzących do poczęcia i narodzin i po wyrażeniu zgody przez oboje partnerów. Projekt przewiduje m.in. tworzenie zarodków nadliczbowych i ich przechowywanie w odpowiednich warunkach w bankach tkanek i komórek tak, by mogły być wykorzystane do kolejnych ciąż, dopuszcza stosowanie testów genetycznych dla celów zdrowotnych lub diagnostycznych.
Kidawa-Błońska, poza bazowym projektem ustawy o podstawowych prawach i wolnościach człowieka w dziedzinie zastosowań biologii i medycyny oraz o utworzeniu Polskiej Rady Bioetycznej, proponuje też nowelizacje ustaw: o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów - tzw. transplantacyjnej oraz Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Wynikają one z konieczności dostosowania istniejącego prawa do nowych przepisów związanych z in vitro i do wymogów UE.