Pytanie Kochanowskiej bezczelne?
Rzecznik rządu Paweł Graś przyznał, że premier Donald Tusk w trakcie spotkania z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej zareagował bardzo burzliwie na pytanie Ewy Kochanowskiej o zagrożenie życie. Dodał, że nie dziwi się zachowaniu szefa rządu, bo - jego zdaniem - pytanie to była "bezczelność".
Pytany, czy premier powiedział do wdowy po Rzeczniku Praw Obywatelskich Ewy Kochanowskiej - tak jak relacjonowała część rodzin - "pani jest bezczelna", Graś powiedział: "Nie, niedokładnie. Na pewno nie powiedział, +pani jest bezczelna+, nie pamiętam dokładnie, jak to zostało sformułowane, ale rzeczywiście to słowo tam się pojawiło, ale nie było skierowane bezpośrednio do pani Kochanowskiej, tylko dotyczyło tego typu grupy zarzutów i postulatów".
W programie "Kawa na ławę" w TVN24 poseł Adam Hofman z PiS domagał się, by upublicznić stenogram z tej rozmowy. "Żądam od pana i od pana premiera polskiego rządu ujawnienia stenogramu z tego spotkania albo nagrania z tego spotkania" - zwrócił się Hofman do rzecznika rządu.
"Nie uważa pan, że w trosce o te rodziny, o które tak się pan rzekomo troszczy, wypadałoby je najpierw zapytać, czy życzą sobie, te rodziny, żeby pan (Adam Hofman - PAP) czytał, co one miały premierowi do powiedzenia? Czy zadał im pan to pytanie?" - pytał w odpowiedzi Graś. "Jeśli się stawia pan po ich stronie, to niech im pan zada pytanie, czy sobie życzą, żeby pan czytał ich wypowiedzi z tego spotkania" - dodał.
Wyjście Małgorzaty Wassermann
W Radiu Zet Graś był też pytany o zachowanie Małgorzaty Wassermann, która w ramach protestu opuściła spotkanie. Jak tłumaczyła, premier zachowywał się skandalicznie, wygłaszał expose, nie odpowiadał na merytoryczne pytania, nie było nawet mikrofonów. "To była kpina" - podkreśliła Wassermann.
Graś powiedział, że premier na początku spotkania przedstawił scenariusz rozmów, który został przyjęty przez rodziny.
"Po pierwsze, mieliśmy grupę pytań, na które rodziny nie uzyskały odpowiedzi na poprzednim spotkaniu, a rząd zobowiązał się na te pytania przygotować odpowiedzi, po drugie, była grupa pytań, które nadeszły mailem na dwa dni przed spotkaniem, trzecim elementem były odpowiedzi na pytania zadawane z sali (...) była dyskusja, w której pani Małgorzata Wassermann nie uczestniczyła, bo wcześniej wyszła" - tłumaczył rzecznik rządu.
Jak dodał, twierdzenie Małgorzaty Wassermann, że nie było dyskusji, nie było mikrofonów na sali jest nieprawdziwe. "Ta dyskusja się odbyła i gdyby pani Wassermann została do końca, to mogłaby w niej uczestniczyć" - zaznaczył.
Graś powiedział też, że na spotkaniu były dokładnie trzy osoby, które miały inne zdanie od pozostałych. "Z innymi dyskusja toczyła się zupełnie spokojnie i normalnie. Nic nadzwyczajnego się nie działo" - podkreślił.