Minister obrony narodowej Bogdan Klich powiedział w sobotę PAP, że artykuł tygodnika "Time", w którym anonimowi amerykańscy żołnierze krytycznie wyrażają się o działaniach polskiego kontyngentu w Afganistanie, jest oburzający."Artykuł jest oburzający i wzbudził nie tylko moje poruszenie, ale także wojskowych dowódców. Polscy żołnierze w Afganistanie to dobrzy fachmani, świetnie wykonują tam swoją robotę, za co są regularnie chwaleni przez sojuszników" - podkreślił szef MON.
Jak zaznaczył, słowa uznania wielokrotnie wypowiadali o nich m.in. dowódca Sektora Wschodniego gen. John Campbell oraz dowódca Sił ISAF gen. David Petraeus. "Nigdy nie spotkałem się z ich strony z krytycznymi uwagami" - powiedział minister. "Artykuł w poważnym piśmie jakim jest +Time+ powstał w oparciu o anonimowe źródła - opinie ludzi, którzy nie ośmielili się powiedzieć nic z otwartą przyłbicą; ludzi którzy mówią nieprawdę" - dodał.
Szef MON wskazał, że poprzednia, siódma zmiana polskiego kontyngentu w Afganistanie - dowodzona przez gen. Andrzeja Przekwasa - realizowała zadania w prowincji Ghazni w najtrudniejszym okresie ostatnich lat, osiągając mimo to najwyższy poziom działalności operacyjnej. "Odkąd batalion wojsk USA pojawił się w prowincji Ghazni nie odnotowaliśmy żadnych zgrzytów między polskimi i amerykańskimi żołnierzami. Wiem to nie tylko od dowódców, ale także z rozmów prowadzonych z politykami" - powiedział PAP szef MON.
Minister podkreślił, że oczekuje, iż opinia publiczna zostanie poinformowana przez wysokich rangą dowódców operacji w Afganistanie o ich opiniach na temat działań polskiego kontyngentu. Szef MON przypomniał osiągnięcia wojska z okresu ostatnich kilku miesięcy. W wyniku prowadzonych przez Polskie Siły Zadaniowe operacji w czasie siódmej zmiany wyeliminowano 239 rebeliantów, a 243 podejrzanych o działalność terrorystyczną zatrzymano. Jednym z największych sukcesów było zatrzymanie we wrześniu przez komandosów z 1. Pułku Specjalnego Komandosów z Lublińca groźnego przywódcy talibów (Mułły Dawooda), którego nazwisko znajdowało się na liście najbardziej poszukiwanych rebeliantów w Afganistanie.
W czasie półrocznej siódmej zmiany, która dobiegła końca w listopadzie, przeprowadzono ponad 3,5 tys. patroli; znaleziono i zniszczono m.in. 25 min przeciwpancernych i przeciwpiechotnych oraz 212 improwizowanych urządzeń wybuchowych (IED). Skonfiskowano m.in. ponad 6 ton materiałów służących do konstruowania IED oraz 70 sztuk pojemników z plastycznym materiałem wybuchowym. Wykryto 16 stanowisk ogniowych i startowych rakiet, z których ostrzeliwano bazy sił koalicyjnych i afgańskich. Skonfiskowano i zniszczono 153 kg narkotyków.
W artykule w "Time" oficerowie armii USA krytycznie ocenili polskie zaangażowanie militarne w Afganistanie, którego nie postrzegają jako istotnego odciążenia własnych sił zbrojnych. Według tygodnika, po przybyciu amerykańskiego batalionu do prowincji Ghazni latem bieżącego roku okazało się, że talibowie wznowili działalność na terenach, które armia USA przekazała rok wcześniej pod polską kontrolę w stanie spacyfikowanym. Zdaniem jednego z amerykańskich oficerów, niedostateczne patrolowanie dróg spowodowało, iż trasa między bazami koalicyjnymi została naszpikowana pułapkami minowymi.