Przekazany w czwartek PAP list podpisany również przez szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka, wicemarszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i szefa zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej Antoniego Macierewicza zaczyna się od zwyczajowych życzeń bożonarodzeniowych.
"Wiemy, że dla wielu to najsmutniejsze święta w życiu. Wciąż nie potrafimy się pogodzić z brakiem naszych bliskich, przyjaciół, przywódców. (...) Tak jak łączyła nas służba dla Polski, tak dziś łączy nas jeszcze silniej tragedia smoleńska, która dla wielu stała się osobistą tragedią, a dla całego narodu jakimś przedziwnym znakiem i punktem zwrotnym najnowszej historii" - napisali politycy.
Jak podkreślili, w "sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, tym najważniejszym życzeniem, które sobie wzajemnie przekazujemy, jest dojście do prawdy o przyczynach, przebiegu i skutkach tragedii, która pochłonęła naszych bliskich".
Liderzy PiS konstatują, że po ośmiu miesiącach wysiłków wiedzą już, jak będzie to trudne; pytają, ile wysiłku jeszcze będzie potrzeba, by prawda wyszła na jaw i ustalona została odpowiedzialność za tragedię.
"Widzimy codziennie, jak wiele bólu i upokorzeń trzeba znieść, upominając się o sprawy najprostsze, jak swobodny dostęp do materiałów śledztwa, solidność w publicznym relacjonowaniu wydarzeń, uczciwość postępowania organów państwa, zobowiązanych do przedstawienia społeczeństwu całej prawdy" - czytamy w liście.
Kaczyński, Macierewicz, Kuchciński i Błaszczczak zapewniają rodziny ofiar, że dzielą z nimi ból, jaki odczuwają "widząc, że często najważniejsze organa państwa polskiego zachowują się tak jakby liczyły na to, że tragedia smoleńska odejdzie w zapomnienie".
Podkreślają, że wciąż nie mogą "się otrząsnąć po słowach pełnych agresji", skierowanych do Ewy Kochanowskiej przez premiera Donalda Tuska.
Niecałe dwa tygodnie temu szef rządu spotkał się, razem z ministrami swojego gabinetu, z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej. Małgorzata Wassermann i Ewa Kochanowska w ramach protestu opuściły spotkanie.
Z relacji uczestników spotkania wynika, że rozmowy przebiegały w nerwowej i ostrej atmosferze. Część rodzin uważa, że szef rządu obraził Ewę Kochanowską, wdowę po rzeczniku praw obywatelskich Januszu Kochanowskim. Ich zdaniem, premier powiedział, że jej pytanie było bezczelne.
Politycy PiS oświadczyli w liście, że "nie spoczną, póki wszystko uczciwie nie zostanie wyjaśnione". Podkreślają, że nie dzielą tych, którzy polegli i tych, którzy o prawdę się upominają, według przynależności partyjnej.
"W przeszłości próbowano dzielić Polaków, upowszechniając kłamstwo katyńskie. Dziś próbuje się zakłamywać tragedię smoleńską. Tymczasem w obu wypadkach najważniejsza jest prawda. Piszemy to w przeddzień świąt Bożego Narodzenia, najważniejszych, rodzinnych świąt wszystkich Polaków. Niosą one z sobą wielką siłę przesłania nadziei i pokoju Bożego. I tego wam wszystkim życzymy" - zakończono list.