Przewodnicząca komisji Elżbieta Witek (PiS) powiedziała dziennikarzom, że otrzymała od Dorna pismo, którym wskazuje on, że pismo marszałka Sejmu skierowane do komisji nie zawierało zarzutów, więc "uznał swoją obecność na posiedzeniu komisji za bezprzedmiotową".

Reklama

Dorn powołał się na regulamin Komisji Etyki, zgodnie z którym "rozpatrując z własnej inicjatywy sprawy zarzutów zachowania się w sposób nieodpowiadający godności posła, komisja bierze pod uwagę wnioski zgłaszane przez inne organy Sejmu oraz posłów".

"Nie mamy instrumentów, aby pana posła zmusić do przyjścia na posiedzenie komisji. Ponadto regulamin mówi, że sprawy można rozpatrywać też pod nieobecność posła, czyli nie ma obowiązku stawiennictwa" - podkreśliła Witek.

Jak powiedziała, komisja wyśle odpowiedź do marszałka Grzegorza Schetyny, w której poinformuje go, że "pomimo zaproszenia poseł Dorn nie skorzystał z niego". "Zobaczymy, czy marszałek wykona jakiś inny ruch czy nie" - dodała.

Jak zaznaczyła, na tym etapie komisja musi zakończyć sprawę. "Nie mamy innych instrumentów, by cokolwiek udowodnić Ludwikowi Dornowi" - powiedziała.

Na ostatnim posiedzeniu Sejmu w grudniu ub.r., przed głosowaniami dziennikarze chcieli porozmawiać z Dornem, jednak poseł mówił niewyraźnie, miał problemy z formułowaniem odpowiedzi. Zajął następnie miejsce w ławach poselskich, w ostatnim rzędzie.

Po głosowaniach Dorn już nie chciał rozmawiać z reporterami; kamery utrwaliły, jak opędza się od ich towarzystwa i opuszcza budynek Sejmu. "Panie pośle, jak pan się czuje?", "Panie pośle, ewidentnie czuć od pana alkohol" - nagabywali bezskutecznie Dorna dziennikarze.

Wówczas marszałek Sejmu rozmawiał z Dornem o tych wydarzeniach. Po spotkaniu zapowiedział, że zwróci się do Komisji Etyki o spotkanie z Dornem i rozmowę z nim. Dorn uważał, że nie ma podstaw do takiego spotkania.