"Tak, po katastrofie CASY, uważałem, że tak należy zrobić (zdymisjonować Błasika), ale ze strony Pałacu Prezydenckiego był jednoznaczny sprzeciw" - powiedział w TVN24 szef MON.
Klich podkreślił, że nie rozmawiał na ten temat bezpośrednio z prezydentem Lechem Kaczyńskim, ale z ówczesnym szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysławem Stasiakiem. Dopytywany, powiedział, że argumentem Pałacu Prezydenckiego było: "że nie". Po czym dodał: "Nie pamiętam w tej chwili, jak to wtedy argumentowano, w każdym razie był sprzeciw" - podkreślił.
"Zresztą chyba minister (Aleksander) Szczygło wypowiedział się w tej sprawie publicznie i któraś z gazet cytowała jego słowa o tym, że prezydent nie zamierza odwoływać Błasika" - dodał.
Wojskowy samolot transportowy CASA C-295M rozbił się 23 stycznia 2008r. w Mirosławcu. Zginęło 20 osób - czteroosobowa załoga i 16 znajdujących się na pokładzie oficerów. Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie-Powidz-Krzesiny-Mirosławiec-Świdwin-Kraków, rozwoziła uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP.
Po tragedii stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra obrony - za decyzje, które doprowadziły do katastrofy. Byli to ówczesny dowódca 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego z Krakowa, kontroler zbliżania oraz precyzyjnego podejścia, kontroler lotniska, komendant Wojskowego Portu Lotniczego w Mirosławcu i starszy dyżurny Centrum Operacji Powietrznych. W związku z katastrofą wobec 23 żołnierzy złożono wnioski o wszczęcie postępowań dyscyplinarnych; ich danych nie ujawniono. Do tej pory w sprawie przedstawiono zarzuty dwóm osobom.
Komisja badająca przyczyny tragedii uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności. Eksperci ustalili, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.
Prezydent Lech Kaczyński, dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik, szef BBN Aleksander Szczygło, szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak zginęli 10 kwietnia 2010r. w katastrofie samolotu TU-154M pod Smoleńskiem.
Komentarze (182)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeWINIEN JEST PREZYDENT KACZYNSKI, ktory wezwal do swojej salonki DOWODCE SIL POWIETRZNYCH odpowiedzialnego za stan polskiego lotnictwa i nakazal mu ladowanie w
Smolensku.
Do kabiny pilotow byl dostep WYLACZNIE PRZEZ SALONKE PREZYDENCKA, nikt nie mogl tam wejsc jesli nie byl wezwany.
Napity general winny LK wiele za uchronieniem go przed odpowiedzialnoscia za wypadek Casy
ale o tym sza.!!!
Od poczatku (W LIPCU 2010) dzialania swojej kretynskiej "komisji" , MACIORAWICZ mial czas przygotowac UWAGI KRYTYCZNE, DOWODY POTWIERDZAJACE W KTORYCH PUNKTACH RAPORT MAK JEST NIEPRAWDZIWY (jak twierdzi) oraz dotyczace udzialu w "ZBRODNI SMOLENSKIEJ", prezydenta, premiera i jeszcze kilku osob, ktore o to oskarzyl.
MACIORAWICZ, GDZIE SA TWOJE DOWODY, OPINIE EKSPERTOW , miales 6 miesiecy czasu, zeby przygotowac cokolwie, a przywiozles cos z idiotka kolezanka z USA?
STAD WNIOSEK ZE RAPORT MAK JEST PRAWDZIWY !!!???
"[...]pytał Lecha Kaczyńskiego dziennikarz "Newsweeka" w sierpniu 2008 roku.
- Nie było żadnych przesłanek, by bać się lądowania w Tbilisi - odpowiedział prezydent.
- To prawda, że wydał pan wojskowemu pilotowi rządowego samolotu polecenie lotu do Tbilisi? - tak brzmiało kolejne pytanie.
- Przez generałów Wojska Polskiego, nawet na piśmie. Odmówił. - odpowiedział Lech Kaczyński."
O interpolacjach Gosiewskiego i oskarzeniu przez Karskiego do PROKURATORA WOJSKOWEGO nawet już nie wspomnę bo temat znany nawet w przedszkolach.
--
Osoba nie zdająca sobie sprawy z szansy porażki może być kijem wepchniętym w szprychy roweru historii. (Terry Pratchett)
*
Re: Niech prezydent powie, co robić
anders76 20.01.11, 19:42 Odpowiedz
"- Nie było żadnych przesłanek, by bać się lądowania w Tbilisi "
To wlasnie okresla pojemnosc intelektualna tego osobnika. Bez poprzedniego zapowiedzenia lotu, z trzema innymi prezydentami, samolot wielkosci bombowca ma wleciec w przestrzen powietrzna trwajacej wojny. Do dzis by nie bylo wiadomo kto ta rakiete wystrzelil, dla obu stron bylaby to doskonala okazja co oskarzyc strone przeciwna.
Wyglada mi na to, ze na pewnym etapie podzialu zarodka intelekt nie zostal przekopiowany tylko rozdzielony na dwie nierowne czesci.wodowych, Jaro nie zostaje Prezydentem RP!
Z Viliamem Polniserem, dyrektorem operacyjnym Słowackiej Rządowej Służby Lotniczej (odpowiednikiem polskiego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego), wieloletnim pilotem samolotów Tu-154, rozmawia Łukasz Sianożęcki
. Mogę jedynie powiedzieć, że zgodnie z dokumentacją każdego lotniska wysokość decyzji podczas podejścia jest ściśle uzależniona od jakości wyposażenia w sprzęt, jaki to lotnisko posiada. Ponadto pamiętamy też oczywiście, że dana załoga ma swoje warunki minimalne (minimalna wysokość podstawy chmur i minimalna widoczność). To, jak wiadomo, jest związane z doświadczeniem załogi i rodzajem maszyny, jaką pilotuje. Przed rozpoczęciem procedury lądowania piloci są zobowiązani do określenia wysokości decyzji w oparciu o swoje minima i panujące warunki pogodowe. Wysokość decyzji nie może więc być niższa niż najwyższy współczynnik spośród tych przeze mnie wymienionych. Jeśli na tej wysokości nie ma kontaktu wzrokowego z ziemią, co jest konieczne, aby przeprowadzić bezpieczne lądowanie, pierwszy pilot jest zobowiązany do przerwania procedury podchodzenia, czyli odejścia na drugi krąg. Wówczas następną czynnością, o której znów decyduje pierwszy pilot, jest albo kolejne podejście, albo odejście na lotnisko zapasowe.
Dokładnie tak się zachowywali polscy piloci, a jednak doszło do katastrofy. Rosjanie sugerują, że to presja ze strony pasażerów, a zwłaszcza ich obecność w kabinie pilotów, zadecydowała o lądowaniu poniżej minimów...
Czy to bezpieczne kandydować z PiS, a potem wykonać zadanie?
.
Drżyjcie szakale, Redyka innowierce.
Nasz jest wykapany Ryszard Lwie Serce!
Raz już się stracił, teraz my szukamy.
Ten ojca Redyka niech wraca do mamy.
Lecz tupał nóżkami, lądujże dziadu.
Bo zastrzelimy ciebie dla przykładu.
Ja naczelnym wodzem, siedzę za sterem.
Ja awansuję i robię frajerem.
Pilnuj go generał, realizuj plany!
Lotnicy, lotnisko same tumany!
I wielikij mąż, Wolak z Belwederu.
Spoczął jako król w krypcie na Wawelu.
a nawet tych, z którymi rozmawiali przez telefon. Przecież piloci cały czas byli opanowani i skupieni, a bezpośrednie przyczyny wiążą się z działaniem automatów.
Widocznie jest tu coś do ukrycia.
Może to, że katastrofę spowodował na przykład Jerzy Urban, uruchamiając z telefonu komórkowego specjalne nadajniki zakłócające??
A te są takie, że w czasie rządów PO i Prezydentury ś.p. Lecha Kaczyńskiego trwała wojna polsko-polska, a jednym z jej elementów były nominacje generalskie i stanowiska w armii. Ś.p. Prezydent nie raz dawał do zrozumienia, że to On jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i kontestował nominacje min. Klicha. To fakt, nie opluwanie. Tak jak faktem były spory o stołki w Brukseli i to, co Prezydent może a czego nie... Pomroczność jasna dopadła wszystkich?? Przecież tak było i NIKT nie przewidział tylko jednego... że może dojść do tak tragicznej katastrofy...
Nie jest opluwaniem ofiar przypomnienie, że nie kto inny, ale urzędnicy Kancelarii Prezydenta zapraszali na pokład samolotu prezydenckiego... I NIKT... dosłownie NIKT, ani owi ś.p. urzędnicy, ani żyjący przedstawiciele rządu nie pomyślał, że tak po prostu nie wolno !!!
Rząd i Kancelaria Prezydenta byli tak zaaferowani wojenką, że wyrywali sobie kierownicę z rąk... a nie zauważyli drzewa... Wszystkim zabrakło elementarnej wyobraźni... Ot...
Gdyby Polska miała broń jądrową
To Bogdan Klich wywołałby wojnę światową
A ginąc jeszcze by się upierał
Że to nie on, tylko jakiś generał.
Tak u Klicha źle jest z głową.
No własnie obiecaną gwiazdkę Błasik w końcu otrzymał , podobnie jak prawie 100 osób zaproszonych przez Lecha na pokład TU=154.