To byłby transfer roku! Z londyńskiego City z powrotem na Wiejską, ale pod nowym szyldem – PJN Kazimierz Marcinkiewicz miałby pomóc w kampanii wyborczej Kluzik-Rostkowskiej, a może nawet wystartować z list PJN do Sejmu - czytamy w "Fakcie".
Według źródła gazety, w Londynie Joanna Kluzik-Rostkowska rozmawiała nie tylko z brytyjskimi konserwatystami, ale także z byłym premierem. Sama szefowa PJN nie potwierdziła tych informacji. Zaznaczyła jednak, że będzie namawiać kolejne osoby do zaangażowania się w jej projekt. "Mam swoją listę i jeszcze kilka ciekawych nazwisk. Ale ich nie zdradzę" - mówiła "Faktowi".
Jednak europoseł PJN Michał Kamiński, który towarzyszył Kluzik-Rostkowskiej przyznał, że spotkał się z Marcinkiewiczem. "Rozmawialiśmy o polityce, ale to było spotkanie prywatne. Przyjaźnimy się od 20 lat, spotykamy często. Ostatnio miesiąc temu widzieliśmy się w Zakopanem" - mówił.
"Fakt" twierdzi, że przeciąganie Marcinkiewicza trwa od kilku tygodni. "Jeśli nie uda się go przekonać do kandydowania, to jest pomysł, by Marcinkiewicz kilkoma wypowiedziami, wywiadami, a może nawet spotkaniami wsparł stowarzyszenie 'Polska Jest Najważniejsza'" - mówi gazecie anonimowy współpracownik szefowej PJN.
Były premier ma więc teraz twardy orzech do zgryzienia - pisze "Fakt". "Porzucenie londyńskiego City to strata olbrzymich pieniędzy, jakie zarabia na emigracji. A powrót do polityki w Polsce pod szyldem PJN może się już skończyć dla niego w dniu wyborów, bo sondaże są dla Kluzik bezlitosne" - dodaje gazeta.
Kancelaria Senatu kupuje komórki. Warunek: nie tańsze niż 1600 zł!