Goście niedzielnego programu Moniki w Radiu ZET dyskutowali na temat skandalu związany ze zdjęciem przez Rosjan tablicy zawieszonej na miejscu katastrofy Tu-154 przez wdowy po ofiarach.
Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego uważa całą sprawę za drobny incydent. "Zawieszenie i zdjęcie tablicy było drobnym incydentem, obaj prezydenci znaleźli dobry sposób uporania się z tym kłopotem, złożyli kwiaty pod brzozą - powiedział Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta RP - Ja byłem z prezydentem Komorowskim w Katyniu i Smoleńsku. Tam jest kilka tablic, rewelacyjna jest tablica mieszkańców ziemi gnieźnieńskiej, składająca hołd ofiarom katastrofy i przejmująco mówiąca o Katyniu, ale nie stawiająca sprawy na ostrzu noża. Stanowisko polskie, mówiące o ludobójstwie, i stanowisko rosyjskie jest inne. I każdy kto trochę o tej sprawie wie, a rozumiem że panie które umieściły tę tablicę wiedzą, że jeśli będzie się bez uzgodnienia będzie się Rosjanom narzucało swoje stanowisko, to oni będą bez uzgodnienia narzucali swoje" - mówił Tomasz Nałęcz.
Zapytany, czy Katyń był ludobójstwem, profesor odpowiedział: "Oczywiście, że Katyń był ludobójstem. Nie chcę się wypowiadać w tej sprawie w imieniu prezydenta, ale dla historyka, a prezydent Komorowski jest historykiem, nie ma żadnych wątpliwości że to było ludobójstwo".
Przedstawiciel PSL z kolei martwił się reakcją Polaków: "Obawiam się, że zohydziliśmy Polakom Smoleńsk, a teraz zaczynamy ohydzić Katyń, bo stawiamy to na tej samej płaszczyźnie co Smoleńsk. Do zohydzenia Katynia jest jeszcze daleko, ale jeżeli będziemy podejmowali takie działania jak ta wystawa w Brukseli, to doprowadzimy do tego, żeby nie tylko w ramach kraju zrobić walkę o tę narodową świętość, ale również przenieść ją na zewnątrz. To jest straszne" - podkreślał Stanisław Żelichowski.
Lider Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek odniósł się do tekstu, jaki widniał na tablicy zawieszonej przez wdowy: "Polskie MSZ powinno odpowiedzieć, że elementem stałym jest potwierdzenie celu podróży prezydnta Lecha Kaczyńskiego do Katynia i stwierdzenie, że chodziło o upamiętnienie ludobójstwa katyńskiego". Zapytany, czy wdowy powinny bez uzgodnienia z MSZ zawiesić tablicę, odparł: "To był odruch serca. MSZ nie powinien stosować polityki uników. Wyrządzili wielką szkodę, potem powiększoną przez prof. Romana Kuźniara, który wpisał się w politykę redukowania znaczenia zbrodni katyńskiej, mówiąc że to nie było ludobójstwo. (...) Na naszym terytorium Rosjanie powiesili bardzo wiele tablic, nie pytając o naszą zgodę".
Paweł Poncyljusz z PJN krytykował polską dyplomację: "Metoda uników, przyjęta przez MSZ, doprowadziła do tego, że na dwa dni przed wizytą prezydenta zawieszono inną tablicę, gdzie nie było najistotniejsze zdanie, że Katyń był ludobójstem dokonanym przez sowietów. Prezydent musiał przełknąć gorzką pigułkę. Moim zdaniem wypowiedź prof. Kuźniara kwalifikuje go, aby przestać być doradcą prezydenta, lub przynajmniej przestać być doradcą, który chodzi po mediach".
Poncyljuszowi odpowiedział europoseł lewicy Marek Siwiec: "Jeżeli my uważamy, że taki akapicik na tablicy przekona ma upamiętnić i przekonać Rosję, że to było ludobójstwo, to błądzi pan". "Jedyna słuszna linia Ministerstwa Spraw Zagranicnych w momencie, kiedy Rosjanie się do nich zwrócili, bo wiedzieli od dawna, że ta tablica jest przedmiotem sporu, to jest albo skontaktować się z polskimi właścicielami, żeby sami sobie tę tablicę wzięli, albo uzgodnić treści, która byłaby dla Rosjan do przyjęcia. Ja setki razy słuchałem, że UPA jest bohaterska. I trzeba było tłumaczyć, dlaczego dla Ukraińców jest, a dla nas niekoniecznie" - dodał Siwiec.
Reprezentant Platformy Obywatelskiej wrócił natomiast do posiedzenia sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych: "Trzeba z tego incydentu wyciągnąć wnioski. Naiwnie uważałem, że posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych posłuży temu, aby tę informację osiągnąć i dyskutować, jak budować polską rację stanu i dążyć do budowania przyszłości w relacjach polsko-rosyjskich, to dziś uważam, że popełniliśmy błąd, bo jedynym efektem jest szkodliwa awantura. Koncentrując się na tablicy nie rozmawiamy o istocie, a istotą są stosunki polsko-rosyjskie.W tym procesie mamy ewidentny postęp, ale dziś sami sobie szkodzimy, bo dajemy Rosjanom argumenty do zatrzymania tego procesu" - mówił Andrzej Halicki.