To było raczej standardowe dla partii politycznej wydarzenie, rozpoczynające oficjalnie kampanię wyborczą. Same brawa, same uśmiechnięte twarze i wystąpienia przywódców, którzy twierdzili - zgodnie z główną linią propagandy - że tylko pod rządami tej partii żyje się lepiej wszystkim. Przemówienie Sikorskiego to dowód na to, że historia zatoczyła koło, że można po 1989 roku wygłaszać tyrady godne Gierka.

Reklama

Próba wypromowania Kluzik-Rostkowskiej w Platformie chyba się nie do końca udała, z tego względu, że PO zdecydowała się przyciągnąć do siebie przegraną gwiazdę polityki, która co prawda - jak to się mówi w polityce - +zrobi dobry wynik+, ale która nie potrafiła nawet wywołać entuzjazmu prawdziwego na sali; skończyło się skromnymi brawami.

(...) Nie sądzę, żeby zrobiono jakieś badania, które by wykazały, że jeśli Kluzik-Rostkowska przejdzie do PO, to partia uzyska znaczący przyrost głosów. Owszem, ona - jako znana twarz - pewnie do Sejmu wejdzie i zrobi dobry wynik, ale pozostanie niesmak, bo faktycznie ciąży na niej piętno zdrajczyni i kameleona politycznego.

Transfer ten był obliczony, jak sądzę, tylko na przyciągnięcie uwagi mediów. Dzisiaj było organizowanych kilka imprez - i przez skrajną prawicę i przez tę łagodniejszą, czyli PO i przez lewicę - demonstracje o charakterze równości obyczajowej. Trzeba było zatem przyciągnąć czymś nowym. Marketing szeptany od paru dni wskazywał, że Kluzik pokaże się na tej konwencji, a +samospełniająca się przepowiednia+ spowodowała, że w ostatnich dniach i dzisiaj również najwięcej mówi się o konwencji PO.

Wydaje się, że Kluzik-Rostkowska została potraktowana zgodnie z jej obecnym znaczeniem na scenie politycznej - jako maskotka, element publicity, drugi poseł Mężydło. Wielkich sukcesów, długofalowych z tego nie będzie.

Wydaje się, że PO w swym pędzie do transferów brnie w ślepy zaułek, ale wszystko po to, aby pokazać, że partia jest silna i gotowa, nawet jeśli nie są gotowe autostrady czy stadiony".