Dowgielewicz jest kandydatem do objęcia ministerstwa energetyki – wynika z informacji „DGP” uzyskanych w kilku niezależnych źródłach. Nowy resort ma zostać wyodrębniony z resortów Gospodarki i Środowiska i będzie odpowiedzialny za politykę energetyczną państwa, w tym nadzorowanie budowy elektrowni jądrowej. Ministerstwo odpowiadać będzie również za powodzenie wartych ponad 100 mld zł inwestycji w państwowych elektrowniach, bez których w polskich domach zgasną żarówki.
W kręgach rządowych i branży energetycznej krąży jeszcze kilka nazwisk, m.in. Adama Szejnfelda. Ale z naszych informacji wynika, że faworyt jest dzisiaj jeden. Dowgielewicz jednak zaprzecza.
– Jestem zajęty polską misją i mam co robić – powiedział nam wczoraj.
Pomysł obsadzenia urzędnika na czele ministerstwa energetyki oceniany jest w rządowych kręgach właśnie jako forma uznania jego dokonań na europejskiej scenie. Kandydaturę ciepło ocenia także branża, bo szef polskiej prezydencji wspólnie z Marcinem Korolcem, nowym ministrem środowiska, ramię w ramię walczyli o polskie interesy, gdy ważyły się losy europejskiej polityki klimatycznej.
Szefowanie polskiej prezydencji nie powinno przeszkadzać Dowgielewiczowi w nowych obowiązkach, bo przewodnictwo zakończy się pod koniec roku, a nowy resort powinien powstać do końca marca. Do tego będzie potrzebna jeszcze zmiana ustawy o działach administracji.
Mniej więcej w tym samym czasie zawiązana powinna być także inna specjalna jednostka rządowej administracji, czyli agencja prywatyzacyjna. Na jej czele stanąć może Aleksander Grad, który po wyborach opuścił Ministerstwo Skarbu Państwa. Za Gradem pójść ma jego zastępca w resorcie Krzysztof Walenczak. Do zasobów agencji trafią spółki przeznaczone do prywatyzacji, a tych nie brakuje. To m.in. Enea i Lotos.
W branży energetycznej głośno mówi się jeszcze o innej kadrowej zmianie dużego kalibru. Tomasza Zadrogę, szefa Polskiej Grupy Energetycznej, zastąpić miałby Krzysztof Kilian, dziś wiceprezes Polkomtelu. Tomasz Zadroga uważany jest za człowieka Grzegorza Schetyny, a ten i jego otoczenie są u premiera na cenzurowanym. Krzysztof Kilian to z kolei zaufany Donalda Tuska i Jana Krzysztofa Bieleckiego. Z naszych informacji wynika, że rewolucja będzie jednak bezkrwawa, bo obydwu panów w ostatnim czasie łączą bardzo przyjazne relacje. Niewykluczone więc, że Zadroga uratuje posadę szefa spółki PGE Energia Jądrowa, która jest odpowiedzialna za budowę pierwszej polskiej elektrowni jądrowej.