Złożenie wniosku o odwołanie Śledzińskiej-Katarasińskiej posłowie PiS zapowiedzieli w połowie lutego, zarzucając jej, że "knebluje posłom usta". Przewodnicząca odpowiadała, że posłowie PiS na posiedzeniach komisji zachowują się skandalicznie.
Nie jesteśmy zadowoleni ze sposobu, trybu prowadzenia obrad komisji przez przewodniczącą, jednak uznaliśmy, że dobrym prawem sił, które są reprezentowane w parlamencie, jest rekomendowanie posłów i posłanek na stanowiska przewodniczących i wiceprzewodniczących komisji i w związku z tym wycofaliśmy wniosek - powiedział PAP wiceszef komisji kultury Maciej Łopiński (PiS).
Mam nadzieję, że po wycofaniu przez nas wniosku przewodnicząca dokona korekty sposobu prowadzenia obrad komisji - dodał. Zaznaczył, że w najbliższym czasie PiS nie planuje ponowienia wniosku - chyba że się coś wydarzy.
O odwołanie Śledzińskiej-Katarasińskiej PiS wnioskowało po posiedzeniu komisji, na którym rozpatrywany był projekt dezyderatu wzywającego premiera Donalda Tuska do zbadania decyzji szefa KRRiT o nieprzyznaniu TV Trwam miejsca na multipleksie cyfrowym. Projekt zgłosił poseł SP Andrzej Dąbrowski, popierali go też posłowie PiS.
Na początku tamtego posiedzenia Śledzińska-Katarasińska poinformowała, że w ocenie Biura Analiz Sejmowych uchwalenie takiego dezyderatu jest niedopuszczalne. "Umiejscowienie KRRiT w odrębnym rozdziale konstytucji (...) pozwala uznać Radę za odrębny organ konstytucyjny, postawiony poza schematem trójpodziału władzy. (...) Nie można uznać jakiejkolwiek zależności KRRiT od prezesa Rady Ministrów i administracji rządowej" - brzmi opinia BAS.
Zaznaczyła, że rozmawiała na ten temat z posłem Dąbrowskim, jednak ten nie zgodził się na wycofanie projektu. Ostatecznie dezyderat został odrzucony w głosowaniu, w którym posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie wzięli udziału na znak protestu wobec niedopuszczenia ich do głosu.