Politycy PiS twierdzą, że to zakazane przez prawo propagowanie idei komunistycznych.
"Nie zgadzamy się, żeby wracać do komunistycznych reliktów i gloryfikować Lenina. To szokujący pomysł, finansowany w dodatku z publicznych pieniędzy. To tak jakby nagle władze Berlina zdecydowały o odbudowie muru berlińskiego" - powiedział w piątek PAP współautor doniesienia do prokuratury poseł PiS Andrzej Jaworski.
Oprócz niego, pod zawiadomieniem podpisało się jeszcze dwoje innych pomorskich posłów PiS: Anna Fotyga i Maciej Łopiński.
Inicjatywę ironicznie komentuje rzecznik prasowy prezydenta Gdańska Antoni Pawlak.
Domyślam się, że w przyszłym tygodniu posłanka oraz posłowie złożą doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta Oświęcimia za promowanie symboli i idei nazistowskich, jako, że w mieście tym na bramie b. obozu koncentracyjnego widnieje napis "Arbeit macht frei" - powiedział PAP Pawlak.
Brama nr 2 Stoczni Gdańskiej ma być zrekonstruowana do połowy maja. Wykonana zostanie kopia samej bramy wjazdowej, odtworzone mają też zostać metalowy Order Sztandaru Pracy oraz drugi człon napisu "Stocznia Gdańska im. Lenina" (dziś nad bramą widnieje metalowy napis "Stocznia Gdańska S.A.").
Brama zostanie pomalowana szarą farbą, bo taki właśnie kolor miała konstrukcja z 1980 roku (dzisiejsza brama jest ciemnoniebieska). Po jej wewnętrznej stronie widocznej dla wychodzących ma się też znaleźć widniejący na niej przed z górą 30 laty napis: "Dziękujemy za dobrą pracę".
Odtworzeniem bramy zajmie się gdańska firma Drogomet. Ma to kosztować prawie 68 tys. zł.
Inspiracją do wykonania tych prac były badania przeprowadzone przez gdańską artystkę Dorotę Nieznalską. W ubiegłym roku, przygotowując jeden ze swoich projektów artystycznych, Nieznalska zbadała losy historycznej bramy wiodącej do stoczni.
Okazało się, że brama, przez którą dziś wchodzi się na teren dawnej stoczni, nie jest tą samą bramą, którą znamy ze zdjęć ze strajków z sierpnia 1980 roku. Dalsze badania wykazały, że pierwotna konstrukcja została zniszczona przez czołg w grudniu 1981 roku, jej pozostałości zdemontowano (nie udało się ustalić, co się z nimi stało), a na jej miejsce zbudowano bramę, która przetrwała do dziś.
Ponieważ Brama nr 2 Stoczni Gdańskiej, wraz z sąsiadującym z nią Placem Solidarności, gdzie stoi Pomnik Poległych Stoczniowców, oraz salą BHP wpisane są do rejestru zabytków, stanowisko w tej sprawie musieli zająć m.in. wojewódzki i miejski konserwatorzy zabytków. Obaj byli za odtworzeniem bramy w dawnym kształcie.