Przedstawiając posłom, w obecności prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska oraz korpusu dyplomatycznego założenia polityki zagranicznej na 2012 rok Sikorski oświadczył, że integracja UE zmierzająca do trwałej unii politycznej daje szansę na podniesienie Europy do rangi supermocarstwa. Podkreślał przy tym, że europejskość nie zastąpi polskości, a może jedynie ją wzmocnić.

Reklama

Szef polskiej dyplomacji poinformował, że w perspektywie 2015 r. chcemy spełnić wszystkie kryteria konwergencji i być zdolni do przyjęcia euro. Podkreślał, że najważniejszym partnerem naszego kraju w Europie są Niemcy. Zapowiedział też, że jeszcze w tym roku Polska rozpocznie starania na rzecz uzyskania niestałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w 2018 roku.

Sporo miejsca poświęcił też sprawie suwerenności w polityce międzynarodowej. Jak przekonywał jedynym skutecznym instrumentem zachowania praktycznej zdolności do działania jest budowanie sojuszy w gronie podobnie myślących państw, a narzędzi umacniania polskiej suwerenności dostarcza nam polityka europejska.

Sikorski ocenił, że istotę suwerenności ukazuje obecne położenie Grecji, która ani na sekundę nie straciła prawnej suwerenności, ale musi przyjmować ustawy, których wdrożenie nadzorowały podmioty zewnętrzne.

Stwierdził, że obecnie niczym nieograniczoną samodzielnością mogą cieszyć się wyłącznie państwa samoizolujące się", "państwa niewiarygodne. Przywołał w tym kontekście reżim prezydenta Białorusi, który - jak zauważył - może wtrącać do więzień opozycjonistów, ale jest też całkowicie zależny od tych, którzy zaopatrują jego kraj w ropę czy gaz.

Podkreślał, że walką o praktyczną suwerenność Polski jest walka o wiarygodność finansową naszego państwa. Zaznaczył, że kraje, które - w odróżnieniu od nas - zaniedbały reformy, żyły ponad stan, i w efekcie straciły zaufanie rynków, dziś żyją w cieniu groźby utraty zdolności do stanowienia o swojej polityce finansowej i gospodarczej.

"Jaki z tego morał? Chcesz coś zrobić dla wiarygodności, ba, suwerenności Polski, to popieraj dalsze reformowanie finansów państwa. Podnieś rękę za reformami emerytalnymi rządu. A jeśli nie podniesiesz, to odłóż na bok slogany o suwerenności" - mówił szef MSZ.

Reklama

Jak podkreślał, Polska cieszy się obecnie bezprecedensową w swej historii wiarygodnością finansową, co jest m.in. wynikiem rozważnej polityki rządu. Przywoływał dane dotyczące rentowności naszych obligacji, podkreślając że gorsze wyniki osiągają Portugalia, Hiszpania i Włochy.

Jest to miernik faktycznej wiarygodności kraju, którego nie można zdezawuować. (...) Nowoczesny polski patriotyzm budujmy nie na godnościowym wzmożeniu, lecz na dumie z realnych sukcesów - oświadczył szef MSZ.

Sikorski przedstawiał też kilka możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji w UE. Za optymalny uznał taki, który zakłada pogłębienie integracji i stworzenie trwałej unii politycznej. To nasza wizja. Zakładamy, że państwa członkowskie na zawsze zachowają niepodległość. Prawo do opuszczenia Unii. Prawo do określania zakresu uprawnień przekazywanych na poziom wspólnotowy - powiedział.

Minister podkreślił, że tożsamość, kultura, religia, styl życia oraz najważniejsze stawki podatkowe powinny na zawsze pozostać domeną państw narodowych.

Sikorski przedstawił też "czarny scenariusz", czyli perspektywę rozpadu UE, która - jego zdaniem - na jesieni zeszłego roku stała się wyobrażalna. W tej wizji - mówił - część polityk wspólnotowych obumiera, Europa traci szanse na pozostanie ważnym graczem gospodarczym i politycznym w świecie, a Polska zostaje pozostawiona sama sobie, na peryferiach pogrążonej w marazmie Europy.

Ocenił, że niestety bardzo prawdopodobny jest jeszcze inny scenariusz - dryf UE. Zadłużone państwa członkowskie, choć mozolnie i nie bez oporu, naprawiają swoje finanse publiczne. (...) Ze względu na ciągłe odwlekanie trudnych decyzji gospodarka Unii przestaje się rozwijać. Skleroza pogłębia się. Europa jakoś kuśtyka, ale godzi się ze stopniową utratą znaczenia w świecie - opisywał Sikorski.

Szef MSZ powtórzył, już nie tylko w swoim imieniu, ale całego rządu, że opowiadamy się za połączeniem stanowiska przewodniczącego Komisji Europejskiej i przewodniczącego Rady Europejskiej oraz wybieraniem go przez Parlament Europejski lub w wyborach powszechnych. Według niego część europosłów powinna być wybierana z listy ogólnoeuropejskiej.

Tylko unia polityczna daje szansę na wzmocnienie demokracji na poziomie unijnym i podniesienie Europy do rangi supermocarstwa - przekonywał.

Jak mówił, polska wizja Europy to aktywność, proponowanie rozwiązań i współkształtowanie Unii Europejskiej. W jego ocenie jesteśmy na dobrej drodze, bo głos Polski jest dziś w Europie słyszany i słuchany, a nasze propozycje poważnie analizowane i studiowane przez partnerów.

Zapowiedział, że w czasie negocjacji nad nowym budżetem unijnym polski parlament rozpocznie intensywną współpracę z parlamentami państw unijnych. Będziemy chcieli sprawić, by negocjacje budżetowe nie ograniczały się do uzgodnień między największymi państwami - zaznaczył Sikorski.

Zwracał uwagę, że z racji wielkości obrotów handlowych, podobieństwa kultury gospodarczej i koncepcji politycznych najważniejszym partnerem Polski w Europie są Niemcy.

Z uwagi na liczbę ludności i wielkość PKB, czy też siłę głosów ustalonych zgodnie z traktatem z Lizbony, Niemcy są największym udziałowcem w Unii Europejskiej, największym - z około jedną czwartą udziałów - lecz nie dominującym - powiedział Sikorski.

Jak zauważył, oznacza to, że w Unii trudno cokolwiek przeprowadzić wbrew Niemcom, ale i Niemcy - aby zrealizować swoje koncepcje - potrzebują więcej niż jednego partnera.

Przekonywał, że nie powinniśmy się bać naszego sąsiada, tym bardziej że ma on za prezydenta tak szlachetną postać jak Joachim Gauck.

Przypominał niektóre tezy swojego berlińskiego wystąpienia z zeszłego roku. Zwracał uwagę, że krytykował tam Niemcy za niewystarczające zaangażowanie w ratowanie strefy euro. Wyraził satysfakcję, że od tego Berlin dał przyzwolenie Europejskiemu Bankowi Centralnemu na dokapitalizowanie banków w strefie euro łączną sumą biliona osiemnastu miliardów euro, co przytłumiło kryzys.

Podkreślał, że słowo federacja w dyskusji po mowie berlińskiej pojawiało się jako zarzut, czy wręcz obelga. Oświadczył, że nie zgadza się, by było ono używane jako synonim zdrady. Wszak pokaźna część naszej historii obejmuje doświadczenia unijne: konfederacyjne i federacyjne. Budowaliśmy z sąsiadami zarówno związki państw - czyli unie personalne - jak i państwa związkowe - unie realne - przypomniał.

Szef MSZ niewiele miejsca w swoim wystąpieniu poświęcił innym krajom UE. Mówiąc o Francji stwierdził, że to dobrze, iż zaczyna ona doceniać wkład Polski w kształtowanie silnego przywództwa w Europie.

Wyraził ubolewanie, że Wielka Brytania nie chce być liderem europejskiej obronności. Mówił, że liczymy na bliski dialog polityczny z nowymi rządami Hiszpanii i Włoch.

Wyraził zadowolenie ze świetnych stosunków z Estonią i Łotwą. Dodał, że w stosunkach z Litwą liczymy na nowe otwarcie z rządem, który wyłoni się po październikowych wyborach.

Odnosząc się do Węgier podkreślił, że niosą one dziś "odpowiedzialność za reputację całego naszego regionu w dziedzinie przestrzegania norm demokratycznych".

Mówiąc o Wschodzie Sikorski ocenił jest tam znacznie gorzej, niżby się chciało, i znacznie lepiej, niż bywało. Dodał, że musimy liczyć na ewolucyjne zmiany w tym regionie.

Podkreślił, że Ukraina pozostaje najważniejszym "nieatlantyckim" partnerem strategicznym naszego kraju i niezmiennie gotowi jesteśmy ją wspierać, jeśli definitywnie wybierze europejskie przeznaczenie. Sikorski zaapelował do władz ukraińskich o stworzenie warunków politycznych, do których należą standardy traktowania opozycji oraz jakość procesów wyborczych i sądowych, które umożliwią podpisanie i wejście w życie umowy stowarzyszeniowej z UE.

Szef MSZ wyraził też nadzieję, że nowy prezydent Rosji Władimir Putin nada swemu krajowi impuls modernizacyjny, zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa i niezmiennie działać będziemy na rzecz pojednania polsko-rosyjskiego, które powinno uzyskać wymiar duchowy podczas zbliżającej się, pierwszej w historii, wizyty w Polsce patriarchy moskiewskiego.

Potwierdził, że najważniejszym partnerem pozaeuropejskim Polski pozostają Stany Zjednoczone. Cieszymy się, że amerykańskie firmy badają polskie złoża gazu łupkowego i stają do przetargów na technologie planowanych elektrowni atomowych. Chlebem i solą powitamy pierwszy na naszej ziemi stały oddział wojsk amerykańskich - powiedział szef polskiej dyplomacji.

Jak mówił, Polska oczekuje wypełnienia zobowiązań prezydenta USA Baracka Obamy w sprawie wprowadzenia ruchu bezwizowego, o których mówił podczas spotkania z prezydentem Bronisławem Komorowskim w 2010 roku w Waszyngtonie. Choć zauważamy, że ruch bezwizowy do USA stał się płatny i wymaga uprzedniej rejestracji - dodał minister.

Zaznaczył, że nasz kraj jest gotowy do realizacji polsko-amerykańskiej umowy o bazie obrony przeciwrakietowej, choć pamiętamy, że amerykańskie plany mogą ulec modyfikacji, gdyby doszło do porozumienia w sprawie programu atomowego Iranu.

Sikorski podkreślił, że za bezpieczeństwo Polski odpowiedzialne jest przede wszystkim Wojsko Polskie, ale w sferze międzynarodowej liczymy na NATO.

Minister oświadczył, że niezmiennie popieramy prawo Izraela do istnienia w bezpiecznych granicach, ale odradzamy wojnę z Iranem.

Stwierdził też, że z doświadczenia polskiej prezydencji wynika, że unijnej wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony nie daje się realizować w 27 państw i należy zainicjować przewidzianą w Traktacie z Lizbony wzmocnioną współpracę chętnych państw.

Szef MSZ przekonywał, że polska polityka zagraniczna zyskała na stabilności i przewidywalności, a współczesna Polska jest najlepszą, jaką mieliśmy. Oceniał, że mimo niekorzystnych okoliczności nasza prezydencja (lipiec-grudzień 2011 r.) została uznana za najlepszą od czasu wejścia w życie Traktatu z Lizbony.