Miller wystąpił na konferencji prasowej w Sejmie wspólnie z szefem OPZZ Janem Guzem, który oświadczył, że nie został wpuszczony na rozpoczęte w środę rano posiedzenie Senatu. Na posiedzenie nie dostał się też szef Solidarności Piotr Duda.
Klub SLD wyraża swoje najwyższe oburzenie i protest z powodu kolejnej dyskryminacji ruchu zawodowego - oświadczył Miller.
Przypomniał, że kilka dni temu, kiedy posłowie głosowali nad reformą emerytalną, marszałek Sejmu Ewa Kopacz nie zgodziła się na wpuszczenie na galerię sejmową przedstawicieli Solidarności.
Dzisiaj pan marszałek Senatu (Bogdan Borusewicz) nie zgodził się na obecność szefa OPZZ, a także szefa Solidarności w debacie. To jest postawa, która stawia pod wielkim znakiem zapytania dojrzałość elit rządzących dzisiaj Polską do nowoczesnej demokracji - podkreślił Miller.
W jego ocenie krok marszałków Sejmu i Senatu jest karygodny, skandaliczny i zasługuje na najwyższe oburzenie.
Miller ocenił, że pokazuje to też, jak słabe argumenty przemawiają za racją rządu w sprawie reformy emerytalnej. Zwykle tak jest, że kiedy racje są kruche, usztywnia się stanowisko - ocenił.
Guz poinformował na konferencji prasowej, że zwracał się do marszałka Senatu o umożliwienie przedstawienie senatorom merytorycznego stanowiska ws. reformy emerytalnej, ale nie otrzymał na ten wniosek odpowiedzi. Dodał, że w środę przyszedł do Senatu, ale odbił się od drzwi - nie został wpuszczony.
"Obecna władza odchodzi od zasad demokracji i dialogu (...) My jako OPZZ mówimy +nie+ fasadowej demokracji, upominamy się o dialog społeczny i proszę nie dziwić się związkowcom, że dialog wylewa się na ulice" - oświadczył Guz. Nasze argumenty są tak silne, że władza się wystraszyła - ocenił.