W zawiadomieniu Macierewicz - przewodniczący Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154M z 10 kwietnia 2010 r. - podkreślił, że zachowanie to było ukierunkowane na publiczne znieważenie narodu i Rzeczypospolitej Polskiej. Jak podkreślił są to czyny zabronione opisane w artykułach: 133, 135 par. 2 oraz 262 par. 2 Kodeksu Karnego.
Według Macierewicza, mogło dojść do działania na szkodę RP przez premiera Donalda Tuska, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego, szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofa Bondaryka i szefa Agencji Wywiadu Macieja Hunię.
"Publikacja okaleczonych i zdekompletowanych ciał"
W komunikacie wydanym przez szefa biura zespołu parlamentarnego ds. zbadania katastrofy smoleńskiej Bartłomieja Misiewicza podkreślono, że zawiadomienie przekazane do prokuratora generalnego związane jest z odmową Prokuratury Wojskowej podjęcia tego postępowania z urzędu, co oświadczył rzecznik NPW płk. Zbigniew Rzepa. Równocześnie Zespół wskazuje, że w sprawie tej konieczne jest przesłuchanie m.in. prokuratora Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofa Parulskiego, który w dniu 10 kwietnia 2010 r. miał dostęp do pomieszczeń sekcyjnych w Smoleńsku i może mieć wiedzę na temat okoliczności związanych z popełnionym przestępstwem.
Jak podkreślono w uzasadnieniu do zawiadomienia do PG w sposób bezsporny i oczywisty publikacja okaleczonych i zdekompletowanych ciał najwyższych urzędników państwowych - w tym prezydenta RP - była nakierowana na ich publiczne znieważenie, a tym samym znieważenie również narodu i Rzeczypospolitej Polskiej. Według uzasadnienia przestępstw tych dopuścili się nie tylko blogerzy, którzy je opublikowali, ale i - zgodnie z art. 18 i art. 19 KK - osoby, które im te zdjęcia przekazały, mając pełną świadomość, że zostaną one szeroko rozpowszechnione.
Jak zaznaczono w uzasadnieniu, w związku z wewnętrznie sprzecznymi komunikatami premiera, ministra spraw zagranicznych, ministra spraw wewnętrznych, szefa ABW oraz milczeniem szefa AW zachodzi podejrzenie popełnienia przez tych urzędników państwowych przestępstwa niedopełnienia obowiązków i działania na szkodę Polski w stosunkach z rządem rosyjskim oraz jej służbami specjalnymi.
W uzasadnieniu zaznaczano, że według komunikatu ABW z 16 października 2012 r. służba ta wiedziała o opublikowaniu w internecie znieważających zdjęć najprawdopodobniej 28 września 2012 roku. Rada Ministrów została poinformowana o tym przestępstwie 1 października 2012 roku. Do dnia upublicznienia przez polskie media przytoczonych wyżej informacji, to znaczy do dnia 17 października 2012 roku, nie było wiadomo nic na temat faktycznych działań na arenie międzynarodowej osób ustawowo odpowiedzialnych za reakcję w takiej sytuacji tj. Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego - czytamy.
Nie wiadomo też, kiedy rzeczywiście szef ABW Krzysztof Bondaryk powziął informację o opisanym przestępstwie i kiedy oraz w jakim trybie poinformował o niej swojego przełożonego Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska. W przedmiotowej sprawie powinien to zrobić niezwłocznie w trybie alarmowym określonym w art. 18 ustawy o ABW oraz AW - napisano w uzasadnieniu.
Analogiczny meldunek winien złożyć szef AW Maciej Hunia. Z dotychczas ujawnionej wiedzy wynika, że takiego meldunku nie złożył, a więc albo nie wiedział o publikacji zdjęć, albo zaniedbał ciążącego na nim obowiązku wynikającego z powyższej normy prawnej - zaznaczono.
"Ani Donald Tusk, ani Radosław Sikorski..."
W uzasadnieniu podkreślono także, że z publicznie ujawnionych informacji wynika także, że ani Donald Tusk, ani Radosław Sikorski nie podjęli jakichkolwiek skutecznych kroków na arenie międzynarodowej celem zapobieżenia dalszego rozpowszechnienia tych zdjęć, ich usunięcia z blogów, na których opublikowano je po raz pierwszy, oraz ścigania sprawców tych przestępstw.
Według uzasadnienia, "zdjęcia zostały zrobione w Smoleńsku przypuszczalnie między 10 kwietnia 2010 roku o godzinie 10.45 a 11 kwietnia 2010 roku o godzinie 11.19, co pozwala na jednoznaczne określenie osób, które je wykonały, a następnie udostępniły innym osobom celem upublicznienia w internecie".
We wtorek polskie media ujawniły, że na rosyjskich stronach internetowych znajdują się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według informacji przekazanych tego dnia przez ABW, zdjęcia pojawiły się 28 września na rosyjskich stronach internetowych oraz na serwerach w innych krajach. Po interwencji ABW część stron została zablokowana.