Sędziowie wskazują, że z jednej z nich skorzystał właśnie minister sprawiedliwości. Najpierw w projekcie rozporządzenia źle ustalił obszar właściwości sądów, ale nikt nie zauważył tego błędu na etapie konsultacji. Zauważyło go dopiero Rządowe Centrum Legislacji, które otrzymało akt gotowy do opublikowania. Po sygnale o błędzie minister rozporządzenie skorygował w kilku miejscach, sam i bez konsultacji, i ponownie wysłał do publikacji.
– Akt ten, mimo że przeszedł pełną ścieżkę legislacyjną, został potem przez resort sprawiedliwości istotnie zmieniony. To oznacza, że minister potrafi zmienić rozporządzenie po jego podpisaniu i ostemplowaniu pieczęcią urzędową, by tuszować błędy, które popełnił. To pokazuje, że minister sprawiedliwości, czując się bezkarny, zmienia akty prawne w sposób dowolny – mówi sędzia Rafał Puchalski, wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.