W piątek SA oddalił apelację Ziobry od wyroku sądu I instancji, który w lutym br. nie uwzględnił jego pozwu wobec Napieralskiego.

Ziobro pozwał Napieralskiego za wywiad w radiowej Trójce z września 2008 r. Sejm zajmował się wówczas wnioskiem płockiej prokuratury o uchylenie Ziobrze immunitetu w związku z podejrzeniem jego przestępstwa przy ujawnieniu na przełomie 2005 i 2006 r. szefowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu akt sprawy mafii paliwowej.

Reklama

Napieralski mówił: Sprawa dla mnie jest prosta: zabrać immunitet, postawić pana ministra przed sądem, osądzić i ukarać. Na pytanie, czy Ziobro popełnił przestępstwo, lider SLD odpowiedział: moim zdaniem, tak. Pan minister Ziobro pokazywał jakieś dziwne świstki papieru, niszczarki, rzucał papierami, oskarżał ludzi, nic potem z tego nie wyszło i teraz ma problemy. (...) Debata wokół pana ministra jest zbyteczna. Sprawa jest jasna i oczywista- dodał Napieralski.

Ziobro domagał się w pozwie o ochronę dóbr osobistych od lidera Sojuszu przeprosin w gazetach i radiu oraz wpłaty 30 tys. zł na cel społeczny.

Reklama

Oddalając powództwo, Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że wypowiedź wprawdzie naruszała dobra osobiste Ziobry, ale nie była bezprawna. Sędzia ocenił bowiem, że lider SLD korzystał z wolności słowa i prawa do krytyki. Nie można wymagać, aby poseł, któremu znane są fakty, musiał z wszelkimi wypowiedziami czekać aż do ogłoszenia wyroku skazującego, co zwykle trwa długie lata. Trzeba znaleźć jakieś wypośrodkowanie - mówił sędzia SO Jacek Tyszka.

W apelacji Ziobro domagał się zmiany wyroku SO i uwzględnienia pozwu. SA uznał jednak, że ocena SO jest słuszna, a wypowiedź pozwanego w określonych warunkach nie była bezprawna.

Sędzia SA Zbigniew Cendrowski mówił w uzasadnieniu, że należy negatywnie oceniać wypowiedzi zarzucające komuś przestępstwo - co zawsze narusza dobra danej osoby. Dodał, że poseł ma prawo przedstawić swoje oceny w debacie nad uchyleniem immunitetu, co wyłącza bezprawność czynu.

Reklama

Nikt ze strony powodowej nie stawił się na ogłoszeniu wyroku SA. Na jego mocy Ziobro ma oddać pozwanemu 2 tys. zł kosztów procesu. Powód może jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego, ale musiałby wykazać w niej naruszenie prawa przez sądy.

Ostatecznie Ziobro sam zrzekł się wtedy immunitetu parlamentarnego. Zrobił to po wystąpieniu w Sejmie, w którym przekonywał, że wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu jest bezpodstawny.

W styczniu 2009 r. płocka prokuratura okręgowa postawiła Ziobrze zarzut przekroczenia uprawnień i ujawnienia tajemnicy służbowej. Zamierzała także postawić zarzut prok. Wojciechowi Miłoszewskiemu, który na polecenie ówczesnego ministra zgodził się zapoznać szefa PiS z aktami śledztwa ws. mafii paliwowej. Sąd dyscyplinarny nie zgodził się jednak na uchylenie immunitetu Miłoszewskiemu.

Śledztwo umorzono w listopadzie 2009 r. - w wątku Ziobry podstawą był brak danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa, z czym Ziobro się nie zgodził. Argumentował, że z uzasadnienia decyzji wynika, że postępował on zgodnie z prawem. W 2011 r. sąd uwzględnił zażalenie Ziobry na podstawę umorzenia śledztwa i uznał m.in., iż czyn, który mu zarzucano "nie zawierał znamion czynu zabronionego".