Minister rolnictwa Stanisław Kalemba zapewnia polskich rolników, że unijny budżet w takim kształcie to dla nich dobry interes. Polska jest wielkim zwycięzcą tego szczytu, a polscy rolnicy wygrali swój rozwój. Środki na rolnictwo będą zdecydowanie większe niż z obecnej perspektywy - zapewnia minister.
Szef resortu rolnictwa dodaje, że pieniądze z puli Wspólnej Polityki Rolnej to nie wszystkie środki, które trafią na polską wieś. Stanisław Kalemba zapewnia, że spora część pieniędzy ze słynnych 300 miliardów złotych z funduszu polityki spójności ma być zainwestowana właśnie na wsi.
Mówię bardzo odpowiedzialnie. Jest zgoda co do tego, żeby część z tych 72,9 miliardów euro poszła na rozwój obszarów wiejskich - dodał minister.
Opozycja najmocniej krytykuje rząd między innymi właśnie za poziom wywalczonych w Brukseli pieniędzy na polską wieś. Stanisław Kalemba zapewnia polskich rolników, że szczyt zakończył się dla nich sukcesem, a krytyki politycznych oponentów nie rozumie.
Łatwo jest krzyczeć, a później trudniej jest coś zrealizować. Wincenty Witos miał takie mądre powiedzenie: Przyszłość Polski nie należy dla tych co głośno i bezmyślnie krzyczą, tylko do tych którzy w trudnych warunkach znajdą rozwiązania - odpowiada minister politycznym oponentom.
W ramach Wspólnej Polityki Rolnej Polska w budżecie na kolejnych siedem lat ma zagwarantowane 18,8 miliarda euro na płatności bezpośrednie i 9,8 miliarda euro na program Rozwoju Obszarów Wiejskich.
Komentarze (33)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeTeraz pieniądze są przejadane a nie inwestowane w rozwój gospodarstwa rolnego. Ale będzie krzyk.
Tam, gdzie mogliśmy wprowadzić naszą "wartość dodaną", nie ma słowa o Polsce. Nie jesteśmy zatem potraktowani w żaden szczególny sposób, a wiele innych państw (nawet Niemcy) załatwiło sobie rożne specjalne fundusze. My wzięliśmy, co nam dawali - jesteśmy biernym udziałowcem tego kompromisu. Nie wywalczyliśmy zatem niczego ekstra dla siebie.
Inne kraje dostaną, tak jak my - wszystko to, co im się należy plus to, co dodatkowo ich przywódcy wywalczyli w toku negocjacji. My dostaliśmy tylko tyle, ile wynika z naszej biedy. I ani euro więcej. A w rolnictwie dostaniemy nawet mniej niż nam się należy. To realny wymiar "najszczęśliwszego dnia" w życiu Donalda Tuska. Dostępny jest już dokument Rady, który opisuje porozumienie budżetowe zawarte na lata 2014-2020. Możemy zatem rozpocząć dyskusję o faktach, a nie ulegać propagandzie w cieniu lukrowanego tortu z euro. Co wynika z pierwszej lektury tego dokumentu? Po pierwsze, nie udało się zmienić żadnego z negatywnych zapisów z listopadowej propozycji, o których pisałem zaraz po poprzedniej rundzie negocjacji i które utrudniać będą dostęp do pieniędzy europejskich: • 20% środków będzie musiało pójść na "zielone inwestycje" i "zielone miejsca pracy", czyli na realizację pakietu energetyczno-klimatycznego, • VAT nie jest kwalifikowanym wydatkiem, chyba że zmienimy przepisy krajowe (co będzie miało skutki także dla naszej gospodarki), • Utrzymano ścisłe powiązanie dostępu do środków z funduszy europejskich z tzw. warunkowością ekonomiczną, co oznacza, że można zawiesić nawet całość przyznanych środków, jeśli kraj nie wypełnia zaleceń Komisji Europejskiej co do kształtu swoich finansów publicznych i budżetu; pakiet wymienia wprost listę warunków, bez których pieniądze będzie można zobaczyć tylko przez szybkę w europejskim sejfie • Utrzymano coroczny warunkowy przegląd efektywności skutkujący nierozliczaniem wydanych pieniędzy • Nie ma mowy o równych dopłatach dla rolników, nie ma nawet mowy o wyrównaniu dopłat do średniej unijnej - maksymalnie polscy rolnicy dojadą do poziomu 90 proc. średniej i to dopiero w 2020 r.! • Górny pułap dostępności środków dla kraju został obniżony do 2,35 proc. PKB • Utrzymana została utrata 10 mld euro z Funduszu Spójności (z którego obficie korzystamy) na rzecz środków specjalnych na infrastrukturę komunikacyjną, w której uczestniczą wszystkie państwa inne, zostało zachowane, czyli ten wyciek z puli dostępnej dla nas, mimo cięć, jest pełny • Dofinansowanie do projektów współfinansowanych ze środków unijnych zmniejszono tak, że teraz nie ma szans na finansowanie więcej niż 85 proc. kosztów • Statystyki dostępu do środków unijnych obejmują lata, gdy Polska jeszcze nie była w recesji, więc są dla nas niekorzystne z punktu widzenia cyklu gospodarczego - dołek właśnie się zaczyna, ale podział funduszy nie uwzględni np. gwałtownie rosnącego u nas teraz bezrobocia Po drugie, lektura dokumentu prowadzi do jeszcze jednego, przyznać muszę - szokującego - wniosku. Spośród krajów członkowskich Unii Europejskiej, konkluzje Rady z nazwy wymieniają wszystkie... z wyjątkiem Polski!!! Każdy kraj załatwił sobie jakieś szczególne środki: a to na specjalną pomoc regionalną (np. Niemcy dla Lipska, Belgia dla Limburgii), albo specjalne środki dla rolnictwa w II filarze, czyli tam gdzie nam je odebrano (tu prawie wszystkie kraje mają coś ekstra poza nami),albo na inne cele (np. likwidację elektrowni atomowych). My - nic. Mało tego, któryś z krajów wpadł w tzw. międzyczasie na pomysł dodatkowych funduszy dla bezrobotnej młodzieży w Europie (dostępny dla wszystkich krajów, w tym najbogatszych) i znalazł się on w nowym budżecie, a listopadzie jeszcze go nie było. To oznacza, że było duże pole manewru na inicjatywy nawet w tych ostatnich trzech miesiącach. Polska jest więc anonimowym udziałowcem budżetu unijnego. Tyle dobrze, że jesteśmy tak bardzo biedni, że prawo unijne nakazuje dać nam pieniądze z funduszy strukturalnych i dobrze, że w ogóle Unia prowadzi jeszcze politykę rolną, w której mamy co prawda nieproporcjonalnie mały, ale jednak jakiś udział. Inaczej premier Tusk nie mógłby mieć swego najszczęśliwszego dnia w życiu.
Zmniejszenie o 28 miliardów złotych i tak już zaniżonej unijnej pomocy dla polskiej wsi, to nie porażka. To klęska! Tusk nie tylko nie wywalczył dodatkowych 7 miliardów euro na wyrównanie dopłat rolniczych do średniego poziomu w UE, ale jeszcze 7 miliardów stracił.
W jesteście spadkobiercami ZSL - u, dawnej przybudówki PZPR.
A PZPR to spadkobierczyni światłych myśli i czynów wujka Stalina.