Międzynarodowe zestawienia, w tym OECD, polskich nauczycieli umieszczają na szarym końcu pod względem liczby przepracowanych godzin. Tymczasem wiadomo nieoficjalnie, że sami nauczyciele wyliczyli, iż pracują znacznie dłużej. Na tej podstawie być może będą się domagać zapłaty za nadgodziny od samorządów. Co więcej, pedagodzy obawiają się, że rząd zmanipuluje korzystne dla nich wyniki raportu. W piątek ma je ujawnić Instytut Badań Edukacyjnych (IBE).
Reklama
Jestem pewien, że nauczyciele pracują tygodniowo grubo ponad 40 godzin – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Skoro wyniki badań są już znane, ale wciąż nie zostały przez rząd zaprezentowane, mam wątpliwości, czy nie będą zmanipulowane - dodaje.
Oświatowe związki są przekonane, że utrącone zostaną opinie o najkrótszym - w porównaniu z innymi krajami - czasie pracy nauczycieli. Już ze wstępnych badań wynikało, że pracują ok. 45 godzin tygodniowo – wskazuje Ryszard Proksa z NSZZ „Solidarność”.
ZNP wystosował wczoraj list do Krystyny Szumilas, minister edukacji narodowej, z pytaniem, dlaczego termin publikacji badań jest odwlekany. Miały być opublikowane już w marcu. Z naszych informacji wynika, że przed miesiącem Michał Federowicz, szef IBE, dostarczył raport do MEN. Do tej pory resort opracowywał strategię, jak zaprezentować dokument, aby nie narazić się opinii publicznej, która jest przekonana o zawstydzająco krótkim czasie pracy w szkołach.
Samorządowcy, a także parlamentarzyści PO przyznają, że wyniki raportu narażające rząd na blamaż mogą kosztować szefową MEN dymisję. Mogą też zaostrzyć konflikt między gminami a nauczycielami o czas pracy. Te badania mogą być nierzetelne, bo metodologia jest niewłaściwa – argumentuje Edmund Wittbrodt, senator PO i były minister edukacji.
Związkowcy chcą, aby raport skutkował konkretami. Już wygraliśmy z samorządowcami, którzy nakazali nauczycielom przebywanie w szkole po 40 godzin tygodniowo. Musieli płacić za nadgodziny – wskazuje Ryszard Proksa. Potwierdza, że nie jest wykluczone, iż takie roszczenia będą się pojawiały ze strony nauczycieli, jeśli badania poświadczą ponadprzeciętną pracę. Co więcej, nauczyciele nie powinni być zwalniani, jeśli pozostali pracują w nadgodzinach – dodaje Broniarz.
Przedstawiciele samorządów od początku nie traktują badań poważnie. Niech ankieterzy przyjadą do moich szkół, w których już o godz. 12 trudno zastać w pracy nauczyciela – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. W podobnych badaniach za granicą zadeklarowany przez nauczycieli czas pracy weryfikują dyrektorzy. U nas w badaniu ich pominięto – argumentuje Andrzej Porawski, przewodniczący Związku Miast Polskich. Jego zdaniem każdy pracownik zapytany, ile pracuje, jest w stanie twierdzić, że nawet 20 godzin dziennie. Nikt go przecież za to nie ukarze.
Badanie przeprowadzono na próbie ok. 8 tys. nauczycieli z ponad 600 tys. wykonujących ten zawód. Część z nich wypełniała specjalny dzienniczek, a pozostali byli pytani przez ankieterów, ile w poprzednim dniu poświęcali czasu na pracę i jakie czynności wykonywali.
Komentarze (52)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarsze2. Gdzie jest szafka na materiały dla każdego nauczyciela!?
3. Gdzie są materiały pomocnicze do prcy!? Czy wiesz, że nauczyciel sam kupuje dla siebie podręczniki!?
4. Gdzie jest zapłata za zielone szkoły, weekendowe wyjazdy, wyjścia z uczniami poza godzinami lekcyjnymi!?
5. Myślisz, że nauczyciel ma 2 miesiące wakacji? Pierwsze dwa tygodnie to sprawy formalne w szkole, ostatnie dwa tygodnie to konferencje przed nowym rokiem!
6. Czy wiesz, że nauczyciel na urlop może iść tylko w sezonie, gdzie ceny są najwyższe?
7. Czy sądzisz, że w klasie 30 osobowej można dobrze wychowywac i uczyć?
8. MYŚL!
Z sądowymi wyrokami i bez wykształcenia, ale z Platformy. I dostał posadę w PAN
Tagi: skandal, sąd, Polska Akademia Nauk, Platforma Obywatelska, Jacek Zarzecki, afera PO
Dodano: 05.06.2013 [09:49]
foto: Krzysztof Lach
Jacek Zarzecki pracuje w Polskiej Akademii Nauk, choć ma na koncie sądowe wyroki skazujące. Nie ma za to wyższego wykształcenia, które było warunkiem konkursu na stanowisko dyrektora ośrodka PAN. Pomimo to posadę dostał. Ważna informacja dodatkowa – Zarzecki jest członkiem Platformy Obywatelskiej.
O skandalicznej sytuacji poinformowało RMF FM i dokładnie prześledziło historię Jacka Zarzeckiego, który przez pięć lat był starostą powiatu piskiego z ramienia PO.
Zarzecki potwierdził wykonanie robót budowlanych w związku z wiatą rowerową na półwyspie Szeroki Ostrów, choć wiata nie powstała. Na podstawie fałszywej faktury wykonawcy wypłacono pieniądze. Sprawa trafiła do sądu. Proces wprawdzie warunkowo umorzono, ale równocześnie sąd nakazał spłacenie wyłudzonej dotacji.
Jak ustalił reporter RMF FM, Zarzecki złożył odwołanie, które odrzucono, bo do sądu trafiło po terminie.
„Wtedy były starosta przedstawił w sądzie zaświadczenie lekarskie, które miało usprawiedliwić spóźnienie. Dokument wywołał wątpliwości sądu, który zlecił zbadanie autentyczności dokumentu, prokuraturze. Okazało się, że zwolnienie jest fikcyjne” – podaje RMF FM.
W styczniu 2012 r. Zarzecki usłyszał kolejne zarzuty. Wznowiono również umorzone postępowanie. W konsekwencji działacz Platformy Obywatelskiej skazany został dwoma wyrokami.
Co na to prezes Polskiej Akademii Nauk Michał Kleiber? Przyznaje RMF FM, że wie o wyroku, ale…
- Uznaliśmy, że Zarzecki działał tak, jak rozumiał interes publiczny. Ale rzeczywiście było to sprzeczne z przepisami, więc wyrok był słuszny - powiedział prezes PAN.
Jacek Zarzecki przez pięć lat był starostą powiatu piskiego z ramienia PO. W 2010 roku rada podjęła uchwałę o wygaśnięciu mandatu Zarzeckiego w związku z toczącym się przeciwko niemu postępowaniem sądu. Gdy tylko proces warunkowo umorzono, działacz znalazł posadę w Polskiej Akademii Nauk.
W styczniu 2012 roku Zarzecki usłyszał kolejne zarzuty. Prokuratura powiadomiła o nich Polską Akademię Nauk, a także zwróciła się do sądu o podjęcie warunkowo umorzonego poprzedniego postępowania. Ostatecznie Zarzecki usłyszał dwa wyroki skazujące.
Ocpowiedz jest prosta. Walka z analfabetyzmem to bylo haslo komunistow.
Trzeba wrocic do korzeni.
no to niech ją nareszcie wywalą!
takie raporty o samym sobie to mogą Broniarzowi podetrzeć
Po pracy w szkole zmęczenie mija i zasuwają na korkach aż sie kurzy.
I nie liczą godzin tylko kaskę