Celem referendum jest zakwestionowanie rządowych planów wprowadzenia dla sześciolatków obowiązku pójścia do I klasy. Ale nie tylko. Autorzy wniosku stawiają pytania o pięć kwestii. Oprócz zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków i przedszkolnego dla pięciolatków pytania dotyczą likwidacji gimnazjów, przywrócenia pełnego kursu historii w liceum oraz ustawowego wstrzymania likwidacji publicznych szkół i przedszkoli.
– Jesteśmy pewni swoich argumentów, że społeczeństwo podejmie lepszą decyzję niż politycy – mówi Tomasz Elbanowski, jeden z inicjatorów referendum. Zanim jednak decyzję będzie mogło podjąć społeczeństwo, Sejm zdecyduje, czy w ogóle do referendum dojdzie. Na razie mają zostać przeliczone i zweryfikowane podpisy, dopiero potem, prawdopodobnie po wakacjach, wniosek trafi pod obrady.
Tu podział jest klarowny. Autorzy wniosku liczą na poparcie opozycji i je dostaną. Niektóre postulaty, m.in. likwidacja gimnazjów, są popierane przez PiS i SLD. Decydować jednak będzie rząd, a on jest przeciwny wnioskowi. Od września przyszłego roku do I klasy obowiązkowo trafi pierwsze pół rocznika sześciolatków.
– Referendum to spóźniona inicjatywa. Decyzja została podjęta kilka lat temu i przesuwany był tylko jej termin wejścia w życie, by samorządy się do niej przygotowały. Teraz jej oczekują – mówi szef klubu PO Rafał Grupiński. Dlatego PO będzie przeciwko wnioskowi, a PSL daje nieoficjalnie do zrozumienia, że nie poprze inicjatywy.