Tak zostałem wychowany. Jak się coś źle zrobiło, to trzeba przeprosić. Jeśli się narozrabiało na podwórko, to rodzice szli i przepraszali. Każdy z nas, wedle tego, jak został wychowany, powinien umieć przeprosić za przykrości - tłumaczy w "Faktach po Faktach" prezydent Bronisław Komorowski. Dodał też, że teraz piłeczka jest po stronie Rosji - czy Władimir Putin wyśle tylko notę dyplomatyczną, czy też zachowa się bardziej spontanicznie.
Prezydent uważa też, że za burdy na marszu odpowiadają cztery sprawy. Po pierwsze obwinia chuliganów, którzy dostali mandat polityczny do demonstrowania w tak głupi sposób swoich poglądów. Bronisława Komorowskiego zastanawia, że w marszu, który miał podkreślać patriotyzm, zaatakowano budkę polskiego policjanta. Jako żywo nie rozumiem, jak to połączyć - stwierdził.
Drugą sprawą jest policyjne planowanie akcji, jak też sama reakcja na atak. Jego zdaniem w obu tych spraw popełniono błędy, na które trzeba zareagować. Ostatnią przyczyną burd jest zachowanie części polityków. Winą za to obarczył tych, którzy byli przez wiele lat moralnym wsparciem dla radykalnych formacji. Jest jednak zadowolony, że coraz więcej polityków odżegnuje się od wspierania narodowców. Przypomniał o lekcji historii z czasów II Rzeczpospolitej, gdy młodzi narodowcy wygryźli starą endecję.
Komorowski uważa też, że nie wystarczą surowe kary. Choć jest zwolennikiem twardej reakcji państwa na złamanie prawa, które szkodzi nam samym i Polsce na arenie międzynarodowej, to jednocześnie trzeba przedstawić młodym ludziom ofertę, która ich przyciągnie.
Komentarze(42)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeopublikowano: dzisiaj, 8:10 | ostatnia zmiana: dzisiaj, 8:39
Fot. wPolityce.pl
W wypowiedzi dla zaprzyjaźnionej stacji TVN24 prezydent Bronisław Komorowski ponownie pokazał swą „klasę” polityczną. I znowu Polacy dostali prawdą w twarz, że to klasa okręgowa, jeśli nie podwórkowa.
Komorowski zapytany, dlaczego przeprosił Kreml za ekscesy pod ambasadą rosyjską – odparł:
Tak zostałem wychowany.
Pięknie. Zważywszy jakich doradców ma Komorowski, można założyć, że to... może być racja.
Komorowski robi bowiem dokładnie to, czego chcą Rosjanie i dokładnie to, czego nie powinna robić głowa państwa, bo to… nie jest jej sprawa. To nie Kancelaria Prezydenta RP odpowiadała za organizację marszu i nie ona miała w obowiązkach zapewnienie ochrony placówce dyplomatycznej obcego państwa. Parafrazując byłego prezydenta Francji – Chiraca – prezydent Komorowski „stracił okazję, aby siedzieć cicho”. Dla dobra kraju.
Jednak on nie siedział cicho. Komorowski odezwał się głośno, i to od razu z pożytkiem dla Moskwy. Jej bowiem bardzo zależy na wejściu na polityczne wysokie C w całej tej sprawie. Możliwie jak najwyższe. Kilka pieczeni przygotowuje na tym ogniu: porównuje Polskę do krajów trzeciego świata, gdzie też nie potrafią chronić obcych dyplomatów, grając na jej poniżenie i ramię w ramię z politykami Platformy Obywatelskiej roluje partię opozycyjną. Swoją drogą to ostatnie postępowanie, to modus operandi Rosji wobec Rzeczypospolitej w XVIII wieku...
Wracając do współczesności. W sprawie ekscesów pod rosyjską ambasadą w Warszawie Rosja nie zmusi do zabrania głosu ani szefa NATO, ani prezydenta USA, więc musi jej wystarczyć Komorowski. Ten na szczęście – dla Moskwy - gada jak nakręcony. Warto porównać jego aktywność w tym temacie z aktywnością w sprawie choćby zwrotu wraku samolotu, w którym zginął jego poprzednik.
Lepiej dla Polski byłoby, gdyby Komorowski zamiast się tyle odzywać w sprawie budki wartowniczej pod ambasadą Rosji wprowadził kilkudniową żałobę narodową w związku ze spaleniem tęczy. Zapunktowałby w ten sposób w swoim środowisku intelektualno-medialnym, a przy okazji nie narobiłby tylu szkód w dyplomacji.
Polska strona zawiniła w tej sprawie nie stawiając np. barierek ochronnych przed rosyjskim poselstwem na czas demonstracji. Jednak nie da się cofnąć czasu. Tak więc trzeba teraz wprowadzić działania zwane "zarządzaniem kryzysem". Nadrzędną zasadą postępowania w takich sytuacjach jest maksymalne wyciszanie sprawy i nie angażowanie wszystkich sił dyplomatycznych. Polska powinna jedynie reagować na tyle, ile potrzeba, a nie przejawiać nadmiernej inicjatywy. Powinna być asertywna.
Warto zwrócić uwagę, że milczy Władimir Putin. Gdy chuligani pobili w 2005 r. w Warszawie dzieci rosyjskich dyplomatów – ten były pułkownik KGB odezwał się i zaatakował Polskę. Zwołał nawet specjalną konferencję prasową w tej sprawie. Dziś milczy. Dlaczego? Czyżby miał pewność, że w Polsce może liczyć na Komorowskiego, który będzie gardłował z takim nadęciem i zadęciem o przykrości jaka spotkała budkę wartowniczą polskiego policjanta pod rosyjską ambasadą, że to wystarczy do trzymania temperatury w tej sprawie?
Jest inny dowód na to, że Prezydent RP odwala kawał niezłej roboty dla Kremla - w tym samym wywiadzie dla TVN24. Na kolejne pytanie: czy chciałby, żeby prezydent Rosji przeprosił Polskę za incydent pod ambasadą RP w Moskwie, Komorowski odparł:
Teraz to inne państwo musi się zastanowić, w jaki sposób przeprosić - tylko na drodze dyplomatycznej czy bardziej spontanicznie.
Zaraz jednak dodał od siebie:
Tutaj nie ma symetrii, bo najpierw były ekscesy pod ambasadą rosyjską w Warszawie. A dopiero potem bardzo przykrym echem odbiły się incydenty przed ambasadą polską w Moskwie.
Czy po takim czymś Kreml przeprosi? A po co, skoro dostał parafkę, że w zasadzie atak na polską placówkę, to rzecz wtórna, niemal akt „słusznej zemsty”. Komorowski usprawiedliwił Rosjan na wypadek, gdyby nie chcieli przeprosić. Zaś w świat poszedł czytelny sygnał, że atak na polską ambasadę w Moskwie to "wyrównanie krzywd" i Polska nie specjalnie poczuje się urażona, jeśli nikt jej nie przeprosi.
Kremlowi gratulujemy doskonałego "rzecznika prasowego" w Polsce.
Niemal każda wypowiedź Komorowskiego na temat rywali politycznych budowana była na retoryce nienawiści. Pamiętamy cyniczne słowa „jaka wizyta, taki zamach”, „póki jest ten prezydent, nie da się dobrze rządzić” czy wypowiedziane na trzy miesiące przed tragedią smoleńską życzenie - „chciałbym skrócić zły okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego”.
Od przegranych wyborów parlamentarnych w roku 2005 jedynym czynnikiem integrującym środowisko Platformy stała się nienawiść do wszystkiego, co związane z partią Kaczyńskich. W równej mierze była ona efektem ambicjonalnej traumy Donalda Tuska oraz niemniej mocnego lęku, jaki musiał odczuwać Bronisław Komorowski, obawiając się publikacji treści aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI.
Wielu innych polityków PO, biznesmenów, dziennikarzy i ludzi życia publicznego odczuwało wówczas zagrożenie możliwością ujawnienia ich kontaktów i interesów prowadzonych pod dyktando wojskowej bezpieki. Wkrótce więc pod szyldem Platformy zgromadziło się dość wszelkiego rodzaju renegatów, frustratów i „skrzywdzonej” rządami PiS-u agentury, by uczynić z tego środowiska skansen agresywnych typów, złączonych wspólnotą nienawiści i żądzą odwetu.
Działający w ideowej pustce ludzie PO musieli znaleźć formułę, która pozwoliłaby im dotrzeć do społeczeństwa. Nie potrafiąc przedstawić żadnej koncepcji pozytywnej, postanowili odwoływać się do negatywnych emocji i najniższych instynktów, tworzenia fałszywych obrazów, budowania irracjonalnej niechęci i lęków. Na tym fundamencie zbudowano pozycję Platformy, wmawiając społeczeństwu, że wybór ekipy Tuska uchroni Polaków przed straszliwą katastrofą „kaczyzmu”.
Bez PiS-u i braci Kaczyńskich, środowisko PO nie tylko nie potrafiłoby zbudować żadnego przekazu, ale nie miało motywacji do działania. To nienawiści do rywali politycznych i lęk przed utratą władzy od początku wyznaczały poszczególne etapy działań: począwszy od czystek w służbach specjalnych i poszukiwania prokuratorskich „haków”, poprzez aferę marszałkową i bondaryzację służb, po zbliżenie z putinowską Rosją i zastawienie pułapki smoleńskiej.
Kampania nienawiści, jaką do dziś prowadzi reżim, nie jest niczym nowym: „Ruchy i systemy totalitarne wszelkich odcieni potrzebują nienawiści nie tyle przeciw zewnętrznym wrogom i zagrożeniom, ile przeciwko własnemu społeczeństwu; nie tyle, by utrzymać gotowość do walki, ile by tych, których wychowują i wzywają do nienawiści, wewnętrznie spustoszyć, obezwładnić duchowo, a tym samym uniezdolnić do oporu. Nieustające, bezgłośne, lecz całkiem jasne orędzie powiada: „Wy jesteście doskonali, tamci są zgnili ze szczętem. Już dawno żylibyście w raju, gdyby złość waszych wrogów nie stała na przeszkodzie” – pisał w latach 70. Leszek Kołakowski.
Medialna zasłona milczenia rozciągnięta nad zachowaniami Komorowskiego (widok roześmianej twarzy Komorowskiego, gdy prezydent Kaczyński wracał w trumnie z nieludzkiej ziemi oraz zanegowanie całego dorobku politycznego poprzednika) nie pozwala Polakom zrozumieć, że cała logika tej prezydentury, podobnie jak logika rządów PO została zbudowana na nienawiści i pogardzie dla przeciwników politycznych. Nienawiści tak wielkiej, że nie cofnęła się przed paktowaniem z obcym mocarstwem i wspólnych działaniach przeciwko polskiemu prezydentowi.
Wyrzeczenie się przez PO agresji lub rezygnacja z głoszenia orędzia nienawiści nie jest i nigdy nie będzie możliwe. Musiałoby bowiem doprowadzić do unicestwienia tej grupy, do jej rzeczywistej samolikwidacji i utraty jedynego fundamentu, na którym opiera się to środowisko.
trzeba było Bronuś wysłać notkę ubolewającą za zaistniałą sytuację, wynikającą z braku odPOwiedzialności Bufetowej, zgadzającej się na Marsz przed ambasadą, i braku profesjonalizmu ludzi odpowiedzialnych za ochronę, mimo zgromadzenia sił wystarczających na zawojowanie małego państwa.
przepraszać, to mógł pan królową, jak gwizdnął pan jej kieliszek,chociaż PO takiej nauce, juz nigdy z panem do stołu nie usiądzie.
Prócz plucia i stania w rozkroku
O niczym nie mają pojęcia;
Lecz mimo to wierzą głęboko,
Że czeka ich cud Wniebowzięcia...
.
Osoba ktora morduje lub likwiduje nawet nie bezposrednio nazywa sie morderca,osoba,ktora kradnie nazywa sie zlodziejem,osoba,ktora oszukoje innych nazywa sie klamca.
i dyplomata-czasami
nie klam mordercy to byli sasiedzi katoliccy z Jedwabne .
Nie kłam pariasie..
Mordu dopuściła się grupa ateistów ,z K.P.P.
A POLAKOM WSTYD
P.S. Na wrak tez czekamy panie komuruski 'chrabio'!