Po raz pierwszy Nałęcz upomniał Hofmana za słowa wypowiedziane w czasie dyskusji na temat zmian w służbie zdrowia, kiedy Hofman stwierdził, że powszechne ubezpieczenie zdrowotne w Polsce zostało wprowadzone na początku XX wieku. Nałęcz postanowił przypomnieć rzecznikowi PiS, jak wyglądał system kas chorych na początku ubiegłego stulecia. – Pan powiedział o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, ale ubezpieczeniami objętych było 8-12 procent społeczeństwa. Słuchają nas poważni ludzie, nie możemy takiego kitu wciskać – tłumaczył doradca prezydenta RP w programie Moniki Olejnik w Radiu ZET.

Reklama

- Pan profesor ucieka w dygresję, żeby bronić obecnego rządu – odpowiedział Hofman.

- Nie, to jest ważne. To jest metoda pisowska, w jednym zdaniu prezes Kaczyński potrafi powiedzieć, że nigdy tak źle Rzeczpospolita nie stała, a potem z tej samej Rzeczpospolitej wyczarować bilion złotych – odpowiedział Nałęcz.

Po raz drugi Adam Hofman zaliczył wpadkę, kiedy w dyskusji na temat Lecha Wałęsy Nałęcz stwierdził, że chce wycofania książki Cenckiewicza „Człowiek z teczki”. – To jest tak, jakby o Piłsudskim pisać tylko, że był agentem japońskim i austriackim, a nie było 1920 roku, jakby nie było odrodzenia Polski – stwierdził Nałęcz.

Reklama

Hofman stwierdził, że między Piłsudskim a Wałęsą jest duża różnica, ponieważ Wałęsa dąży do tego, żeby w ogóle nie mówić o agenturalnej przeszłości byłego prezydenta.

Cenzura, zdjęcie książki, jest nieskuteczne. Ta książka znika, to jest niezła książka – krytykował Wałęsę Hofman.

- Ja pana bardzo lubię, ale umówmy się, niech pan nie wraca do II Rzeczypospolitej – powiedział wtedy Tomasz Nałęcz i przypomniał, w jaki sposób Piłsudski radził sobie ze sprawą swoich akt szpiegowskich. – Wszystkie papiery komendy lwowskiej i krakowskiej zostały przez piłsudczyków wyczyszczone do ostatniego papierka. Wiemy o tym, bo ocalały austriackie archiwa. A generał Zaburski stracił życie najprawdopodobniej dlatego, że miał prywatną dokumentację tych kontaktów. Więc to, jak Piłsudski pozwalał o tym mówić, no na litość boską... – mówił Nałęcz.

Reklama

Za trzecim razem Tomasz Nałęcz mógł pochwalić młodszego kolegę, który posłużył się sformułowaniem „jak Zagłoba obiecywał Niderlandy”. – Pozytywnie mnie pan zaskoczył. Większość posłów przypisuje Zagłobie idiotyzm, że oferował szwedzkiemu królowi Inflanty, co byłoby krańcową zdradą, bo Inflanty były częścią Rzeczypospolitej. To były oczywiście Niderlandy, ale jest pan w mniejszości poselskiej – mówił profesor Nałęcz do Adama Hofmana.