Witam media mętnego nurtu - tak audycję "7 Dzień Tygodnia" rozpoczęła Monika Olejnik.

Jej gośćmi byli dziś laureaci Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego: Jerzy Baczyński (Polityka), Mariusz Szczygieł (Gazeta Wyborcza), Michał Majewski (Wprost), Paweł Reszka (Tygodnik Powszechny) i Wawrzyniec Smoczyński (Polityka).

Reklama

Jerzy Baczyński podkreślał m.in., że agresja wewnątrzśrodowiskowa nie jest symetryczna i płynie ze strony mediów prawicowych, dla których dziennikarze "mainstreamowi" są tematem obsesyjnym.

Nie ma wydania tygodnika bez artykułów poświęconych wrogim dziennikarzom. W drugą stronę to nie działa, media mętnego nurtu są zdystansowane i do tego czystego nie wchodzą - mówił redaktor naczelny "Polityki"

Jego zdaniem głównym problemem mediów jest sytuacja ekonomiczna i postępujące mieszanie przekazów dziennikarskich i komercyjnych.

Jest presja na redakcje, żeby układały się z reklamodawcami i podejmowały tematy sugerowane przez reklamodawców. To jest zjawisko bardzo groźne - mówił Baczyński.

Redakcje dostają z działów reklamy wytyczne, żeby na tej stronie nie dawać tekstu przykrego i na tematy negatywne, bo obok będzie reklama kosmetyku- wtrącił Mariusz Szczygieł.

Reklama

Michał Majewski z tygodnika "Wprost" dodał, że w jego redakcji dba się, by nie było takiego wpływu

Nie zarabiacie przez to gorzej? - spytał Szczygieł

Zarabiamy. To jest najpoważniejszy problem. Są bójki między mediami prawicowymi i głównym nurtem, ale najpoważniejszym problemem jest to, że nie ma pieniędzy na poważne dziennikarstwo. Jest mieszanie zabawy z informacją, to jest coraz lżejsze i coraz mniej poważne. To jest dla mnie główny problem - odpowiedział dziennikarz "Wprost".

Kryzys ekonomiczny przekłada się na jakość. W ciągu ostatniego roku jakość tego, co dostarczają media, spadła, ale spadła nie tylko w wyniku problemów ekonomicznych. Wśród dziennikarzy jest tendencja do coraz swobodniejszego głoszenia coraz mniej ugruntowanych poglądów. Spada poprzeczka, coraz mniej jest jakościowego dziennikarstwa opartego na wychodzonych informacjach, rozmowach ze specjalistami i analizie, a coraz więcej jest publicystyki, która staje się synonimem poglądów spod dużego palca - ocenił Wawrzyniec Smoczyński.

Dziennikarz musi utrzymać rodzinę, to z tego wynika. On nie ma czasu chodzić, bo musi oddać więcej materiału, więc siedzi przy biurku i ta łatwość sprzyja zarabianiu. Żeby chodzić, musi poświęcić energię i czas, ale wtedy mniej zarobi - stwierdził z kolei Mariusz Szczygieł

Biedne gazety nigdy nie będą jakościowe. Media miały być czwartą władzą, ale tak zubożały, że już nią nie są. Często nikt nie ma ochoty dawać na okładkę znanej twarzy, ale potem przychodzą słupki i kiedy jest znana twarz ładnej aktorki, to sprzedaż rośnie o 10 tysięcy, a kiedy jest okładka o tym, że jakieś lekarstwo zabija, to spada - dodał Paweł Reszka z "Tygodnika Powszechnego".