Młodzieżówka PiS wyjaśnia, że udało się jej wydobyć z ratusza listę urzędników zatrudnionych tam za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Okazuje się, że chodzi o ponad 3800 osób. Wedle raportu polityków, 135 osób to ludzie powiązani z Platformą Obywatelską, a to poprzez działalność w partii, a to przez więzy rodzinne z działaczami. Przy czym w gronie tym wymieniona jest również sama prezydent Warszawy, a także jej zastępcy: były burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski oraz Jacek Wojciechowicz.
Ale poza tym są również m.in.: Bożena Stoma, żona burmistrza Bemowa, również działacza PO, Alberta Stomy, która jest szefem biura audytu; Mateusz Stępień, który jest asystentem poseł Małgorzaty Kidawa-Błońskiej, a w ratuszu pracuje jako referent; Łukasz Lanc, syn radnej sejmiku Elżbiety Lanc, który jest naczelnikiem jednego z wydziałów; telefonistka Natalia Dołęgowska, o której PiS pisze, że należy do rodziny posłanki Alicji Dąbrowskiej.
Poza tym większość wymienionych przez PiS osób to działacze Platformy Obywatelskiej lub kandydaci, którzy z jej list startowali w kolejnych wyborach. Są również radni miejscy. Jednak w ich przypadku autorzy raportu nie wszystko sprawdzili - jak pisze "Super Express", część z nich na czas pełnienia funkcji wzięła w ratuszu urlopy bezpłatne. Na liście znalazły się również nazwiska ludzi, którzy na listach wyborczych PO pojawili się już po tym, jak zakończyli pracę w urzędzie przy pl. Bankowym.
Na stronie warszawskiego PiS znalazło się również sprostowanie dotyczące Marii Dowgielewicz, o której młodzieżówka napisała, że jest żoną byłego wiceszefa MSZ Mikołaja Dowgielewicza.
Nieprawdą jest, że Pani Maria Dowgielewicz zatrudniona na stanowisku inspektora w Biurze Kontroli Urzędu m.st. Warszawy jest krewną, żoną lub powinowatą Pana Mikołaja Dowgielewicza, a także nie jest z nim w jakikolwiek sposób powiązana. Redakcja przeprasza Panią Marię Dowgielewicz oraz Pana Mikołaja Dowgielewicza za naruszenie Ich dóbr osobistych w związku z zamieszczeniem Ich nazwiska w kontekście informacji o synekurach - czytamy w sprostowaniu.
PiS tłumaczy, że jest to projekt społeczny, oparty na ogólnodostępnych danych. Ratusz zaś deklaruje, że jedynym kryterium zatrudniania urzędników są ich umiejętności merytoryczne. - Zatrudniamy też osoby z rodzin polityków PiS i bardzo dobrze nam się współpracuje - wyjaśnia w rozmowie z "SE" rzecznik ratusza, Bartosz Milczarek.